Rada Ministrów 28 września ma zająć się m.in. projektem ustawy o szczególnym wsparciu odbiorców wrażliwych oraz jednostek samorządu terytorialnego w związku z sytuacją na rynku energii. Zawiera on w sobie propozycję podatku od zysków „nadmiarowych”. Nieoficjalnie z Kancelarii Premiera słyszymy niezadowolenie związane z faktem, że podatku mogą uniknąć firmy energetyczne podległe Jackowi Sasinowi. Przeciw daninie są ekonomiści.

Energetyka uniknie podatku

Analitycy mówią wprost: skala podatku w proponowanej formie uderzyłaby w podstawy polskiej przedsiębiorczości. Spółki spoza sektora energetycznego, których wyniki wzrosły np. na skutek inwestycji, także mogłyby zostać objęte tym podatkiem. Inwestycje na 2023 r. mogą obniżyć skalę opodatkowania. – Pamiętajmy, że ten rok dla wielu firm wychodzących z pandemii miał być lepszy. Taki podatek oznaczałby nawet zwiększenie ryzyka inwestycyjnego w Polsce – mówi Michał Kozak, analityk Trigon DM. I ostrzega: materializacja tego podatku byłaby bardzo groźna dla całego rynku kapitałowego, inwestycji i gospodarki. Nie jest też pewne, jak KE podeszłaby do tego pomysłu – mówi. Patrząc na spółki, które mogłyby najwięcej zapłacić, to Orlen połączony z PGNiG czy JSW, które mają bardzo duże plany inwestycyjne. – To, jak wiemy może posłużyć do obniżenia skali tego podatku. Mniej zapłaciłyby spółki energetyczne, gdzie potencjalnie wysokie marże zobaczymy dopiero w przyszłym roku, w zależności od finalnego kształtu zmian legislacyjnych na rynku energii – twierdzi analityk.

Zdaniem Kamila Kliszcza, analityka mBanku, opcja odliczenia opodatkowania określonych kategorii inwestycji może oznaczać istotne obniżenie skali podatku. Energetyka nie będzie miała problemu, aby te inwestycje wykazać. Pytanie, kto ten podatek może zapłacić. Orlen z PGNiG, JSW czy KGHM mogą odliczyć sobie jednak inwestycje w wydobycie czy nowe źródła produkcji energii. Jeśli popatrzymy na PGNiG, Orlen, gdzie trwają inwestycje w morskie farmy wiatrowe, inwestycje gazowe czy dystrybucję, to mogą one obniżyć podstawę opodatkowania.

Kto zapłaciłby najwięcej?

– Z naszych szacunków wynika, przyjmując, że porównujemy marżowość lat poprzednich, to energetyka i paliwa mogą stanowić wkład do podatku rzędu 10 mld zł. Po odliczeniu inwestycji może zostać z tego niewiele. Według naszych szacunków tylko Orlen to 6 mld zł wpływu z ew. podatku, a PGNiG 1 mld. – W tym wypadku musimy jednak pamiętać o specyfice działalności w Norwegii, która generuje połowę wyniku brutto, ale podlega 78-proc. stawce podatkowej. Może więc się okazać, że dodatkowe opodatkowanie marży brutto sprawi, że ten biznes nie byłby dla spółki opłacalny, gdyż stopa podatkowa przekraczałaby 100 proc. – zaznacza.

Zdaniem Leszka Kąska, starszego ekonomisty ING BSK, wydaje się to niezrozumiałe, aby firma płaciła dodatkowy podatek tylko za to, że jest duża i działa w sposób bardziej efektywny i rentowny. – Takie rozwiązanie byłoby podminowaniem potencjału wzrostu gospodarczego i motywacji do rozwoju firmy. Sens może mieć podatek sektorowy dla energetyki, patrząc na rekordowo wysokie jednolite rynkowe ceny energii i tym samym wysokie przychody ze sprzedaży w firmach, które jednocześnie uniknęły istotnego wzrostu kosztów – uważa.