Najpierw jednak rząd musi zgodzić się na opracowany w ministerstwie energii model finansowania elektrowni atomowej. – Na początku listopada powinniśmy przedstawić go do konsultacji międzyrządowych. Mam nadzieję, że do końca roku rada ministrów go zatwierdzi – powiedział podczas polsko-japońskiego seminarium poświęconego energetyce jądrowej dr Józef Sobolewski, dyrektor odpowiedzialny za ten obszar w Ministerstwie Energii.
Resort już ma przygotowane warianty finansowania atomowych mocy w Polsce. Obecnie analizuje koszt pieniądza w każdym ze scenariuszy. Resort szuka rozwiązania, w którym koszty energii byłyby akceptowalne dla społeczeństwa.
- To właśnie koszt pieniądza i opóźnienia inwestycji są najdroższe. Przy czym opóźnienia są nawet kosztowniejsze niż kapitał – przyznał Sobolewski. – Przyjmując typowy koszt kapitału z rynku finansowego, otrzymujemy na końcu energię z elektrowni atomowej po 100 euro za MWh. Jeśli jednak potraktujemy koszt kapitału jako część strategii państwa tj. np. gdy właściciel tych pieniędzy wlicza pewne koszty operacyjne i inflację, ale nie uzyskuje z nich zysków, wychodzi to znacznie, znacznie taniej – dodał dyrektor w ME.
Sobolewski przypomniał plany ministerstwa odnośnie do budowy 4,5 GW w perspektywie 2035 r. Atom ma zapewnić dywersyfikację źródeł produkcji. Już kilka tygodni temu minister energii Krzysztof Tchórzewski wskazał na 50 proc. produkcji z węgla w perspektywie 2050 r. – Mam nadzieję, że większą część pozostałych 50 proc. zajmie właśnie energetyka jądrowa – podkreślił Sobolewski.
Po finalnej decyzji rządu o realizacji programu atomowego rozpoczną się konkurs na dostawcę technologii. Będzie on dwuetapowy. W pierwszej fazie, która rozpocznie się na początku 2018 r. będzie miał miejsce dialog techniczny. - Do tej fazy wybierzemy dwóch potencjalnych zainteresowanych. Miejmy nadzieję, że negocjacje zamkną się w 2019 r. wyborem jednej firmy – ujawnił Sobolewski. Przyznał jednak, że data nie jest zbyt szczęśliwa, bo właśnie w tym roku będą wybory parlamentarne.