Tauron ubezpiecza jedynie strategiczne budynki centrów zarządzania siecią i budynki transformatorowe o większym znaczeniu dla systemu. Zrezygnował z polisy od skutków żywiołów pogodowych dla linii napowietrznych. PGE nie opowiada zaś wprost, jaki ma zakres ubezpieczenia dla swoich sieci elektroenergetycznych. – Ubezpieczamy ten majątek, gdzie się to opłaca – sygnalizuje tylko Emil Wojtowicz, wiceprezes ds. finansowych PGE.
Wysokie składki
Obaj operatorzy sieci dystrybucyjnych zrezygnowali z ubezpieczania całej sieci już kilka lat temu. – Koszty odbudowy infrastruktury po przejściu huraganów są porównywalne każdego roku. Ich wysokość nigdy nie przekracza wysokości proponowanych składek. W efekcie spółka nigdy nie odzyskiwała w pełni tego, co włożyła – twierdzi energetyk znający warunki proponowane PGE Dystrybucja. – W przypadku Tauronu Dystrybucja stawki o kilkadziesiąt procent przekraczały wydatki na likwidowanie skutków huraganów i nawałnic – wtóruje Marek Wadowski, wiceprezes ds. finansowych katowickiego koncernu.
Z naszych informacji wynika, że podobna dysproporcja występowała ofertach dla PGE. Każda ze spółek miała inne warunki – uwzględniające zapewne wartość sieci oraz jej strukturę. Jednak regułą było ustalanie dolnego i górnego limitu dla wypłat. Jeśli szkody były wycenione poniżej minimalnego pułapu np. 1 mln zł, to spółka nie dostawała w ogóle zaliczki od ubezpieczyciela. Musiała wziąć też na siebie kwotę po przekroczeniu maksymalnego progu, który przeważnie wynosi 100 mln zł.
Jak ustaliliśmy PGE wydała na odbudowę sieci po sierpniowych nawałnicach i przejściu w październiku orkanu Ksawery ok. 17 mln zł. W Tauronie było to ponad 15 mln zł. Spółki odzyskają te pieniądze, ale z rocznym opóźnieniem. Wydatki zostaną uwzględnione w kalkulacji do taryf dystrybutorów na 2019 r. Nie można tam wrzucić wydatków na polisę.
Północ ubezpieczona
Inne podejście mają dystrybutorzy z północy kraju: Energa Operator i Enea. Ich tereny najmocniej ucierpiały zresztą z powodu tegorocznych wichur.