W piątek za jeden walor PGE płacono niewiele ponad 9 zł. Główne spadki nastąpiły w ostatnich trzech dniach. Rynek nie ma wątpliwości, że największa spółka energetyczna cierpi z powodu odwrotu inwestorów od rynków wschodzących. Nie pomaga także słabe ich nastawienie do sektora i spółek z portfela Skarbu Państwa. Tym razem jednak to nie główny powód zniżek.
Rykoszet z Turcji
– Kurs akcji PGE, największej i najbardziej płynnej na rynku spółki energetycznej, jest pod silną presją generalnego podwyższonego ryzyka dla rynków wschodzących – tłumaczy Paweł Puchalski, kierownik biura analiz giełdowych DM BZWBK. Jego zdaniem w największym stopniu przyczyniają się do tego wydarzenia w Turcji. Niepokój inwestorów budzi przede wszystkim zachowanie waluty. Od początku roku wartość liry spadła względem dolara o ok. 20 proc., ale największy zjazd miał miejsce w ostatnich tygodniach. To reakcja na wzrost politycznych ryzyk, ale też pokłosie rosnącej ceny ropy naftowej i gazu (co podnosi koszt importu i może skutkować spowolnieniem gospodarczym).
Zdaniem Kamila Kliszcza z DM mBanku odwrót inwestorów od takich krajów jak Węgry czy Turcja nasze spółki odczuwają z podobnych powodów co Polska. – Sentyment do naszego sektora energetycznego pogarsza się najmocniej w regionie ze względu na prowadzone w Ministerstwie Energii analizy projektów inwestycyjnych, które nie mają uzasadnienia rynkowego – argumentuje.
Paliwo z atomu wypala się
Chodzi głównie o atom. PGE jest liderem tego projektu i największym udziałowcem PGE EJ1. W tym kontekście – w ocenie Kliszcza – rynek ignoruje nawet ostatnie zwyżki marż na wytwarzaniu i koncentruje się tylko na rosnącym koszcie zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla.