Polska Grupa Energetyczna kontynuuje prace przy projekcie budowy pierwszej elektrowni jądrowej, ale wciąż czeka na decyzję polskiego rządu w sprawie rozwijania w kraju tego obszaru energetyki. - Przygotowujemy tę inwestycję, ale jej wielkość będzie przekraczała nasze możliwości finansowe i na pewno jako grupa PGE nie udźwigniemy budowy elektrowni jądrowej – skwitował Dąbrowski. – Do realizacji tego projektu potrzebna jest po pierwsze decyzja polityczna, której ostatecznie jeszcze nie ma – dodał prezes PGE.
Projekt Polityki energetycznej państwa do 2040 r. zakłada, że tylko w l. 2031 – 2035 wydatki na rozwój atomu w kraju sięgną 11,7 mld euro.
Na pytanie, czy alternatywą dla budowy dużych bloków jądrowych mogą być małe reaktory jądrowe, prezes stwierdził, że kluczowy będzie koszt inwestycji. – W przypadku atomu mamy problem z wysokimi nakładami inwestycyjnymi. Tym bardziej dziś, w tej atmosferze spowolnienia gospodarczego koszty przedsięwzięcia będą poważnie analizowane. Chyba jako społeczeństwo nie jesteśmy jeszcze gotowi, by wchodzić w małe reaktory – odpowiedział Dąbrowski.
Spółka deklaruje natomiast chęć dalszego wykorzystywania złoża węgla brunatnego Turów. Niedawno otrzymała decyzję o przedłużeniu koncesji na eksploatację tego złoża o sześć lat. Jednocześnie PGE stara się jeszcze o nową koncesję na kolejne 25 lat. – Przedłużenie koncesji to bezpieczeństwo energetyczne kraju i stabilność systemu, a dla nas stabilne przychody w przyszłości – przekonuje Dąbrowski.
Równolegle PGE stara się o koncesję na wydobycie węgla brunatnego ze złoża Złoczew, co ma przedłużyć funkcjonowanie Elektrowni Bełchatów. - Pod koniec maja otrzymamy zapewne koncesję i analizujemy cały ten projekt pod różnymi kątami. Otrzymanie koncesji nie oznacza realizacji inwestycji, ale musimy myśleć o przyszłości tego kompleksu. Gdy otrzymamy koncesję, rozpoczniemy wnikliwe analizy. Jak każdy projekt biznesowy, musi on pokazywać dodatni wynik – stwierdził Dąbrowski.