Polacy są najbardziej pozytywnie nastawieni do zielonej energii czy samochodów elektrycznych w tej części Europy – wynika z raportu „Zielony potencjał społeczny. Polska i Europa Środkowo-Wschodnia", przygotowanego przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS. Badanie zostało przeprowadzone w siedmiu krajach. Oprócz Polaków wzięli w nim udział Niemcy, Czesi, Słowacy i mieszkańcy krajów bałtyckich Litwy, Łotwy i Estonii.
– Obywatele tych państw, mimo że geograficznie zbliżonych, mają różne poglądy na to, co dzieje się z klimatem. Charakteryzuje ich także zróżnicowanie w postrzeganiu wykorzystania zielonej energii – zauważa Marcin Duma, prezes IBRiS.
Więcej OZE, ale z węglem
Zdaniem 78 proc. ankietowanych Polaków OZE w najbardziej pozytywny sposób wpływają na ochronę środowiska oraz klimatu. To najwyższy odsetek we wszystkich badanych krajach. Podobnie uważa siedmiu na dziesięciu Litwinów. Dość pozytywnie do OZE nastawieni są Niemcy (63 proc.). W pozostałych krajach Europy Środkowej zielona energia ma znacznie mniej zwolenników. Zaledwie 38 proc. Czechów jest zdania, że OZE ochronią klimat i naturę, a tylko 39 proc. uważa, że większość energii powinno pochodzić z odnawialnych źródeł energii. Dla porównania taką opinię wyraża prawie dwa razy więcej Polaków (76 proc.). Polacy są też najbardziej progresywni w ocenie OZE jako nowoczesnego i przyszłościowego źródła energii (82 proc.).
Z drugiej jednak strony 44 proc. z nas uważa, że państwo powinno wykorzystać posiadane zasoby węgla. To najwyższy odsetek we wszystkich ankietowanych krajach. W Niemczech takiego zdania jest tylko 17 proc. badanych. Jednocześnie niemal połowa Polaków uważa, że należy ograniczyć korzystanie z paliw takich jak węgiel czy ropa naftowa. Nieco mniej entuzjastycznie do tej tezy podchodzą Czesi (34 proc.), a także Litwini i Estończycy (po 36 proc.).
Polacy wraz z Litwinami są za to entuzjastami aut elektrycznych. O tym, że są one lepsze dla środowiska niż samochody z silnikiem spalinowym, przekonanych jest odpowiednio 65 i 66 proc. respondentów. To ponad dwa razy więcej niż w Niemczech (30 proc.) i niemal dwa razy więcej niż w Czechach (35 proc.).