Miniony 2020 r. okazał się rekordowy pod względem importu prądu. Z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych wynika, że do naszego kraju wpłynęło ponad 14,7 TWh energii elektrycznej, czyli o 28 proc. więcej niż rok wcześniej. Importowaliśmy prąd głównie ze Szwecji (3,9 TWh), Niemiec (3,5 TWh) i Czech (3,1 TWh). W tym samym czasie Polska wyeksportowała do krajów ościennych 1,6 TWh energii. W sumie więc import energii netto w 2020 r. sięgnął nieco ponad 13 TWh, czyli niemal 8 proc. krajowego zapotrzebowania.
– Ceny w krajach sąsiednich były niższe niż u nas, gdzie krajową energetykę, opartą przede wszystkim na węglu, obciążały rosnące, rekordowe koszty CO2. Natomiast szczyt osiągnęliśmy w czerwcu (ok. 1,5 TWh) i od tego czasu, przy gorszych warunkach dla instalacji OZE w Europie i ograniczeniu innych źródeł konwencjonalnych, import netto spada. W grudniu było to mniej niż 0,8 TWh energii, a na początku stycznia (1–8) Polska stała się nawet eksporterem netto po lekkim spadku temperatury w Europie i kolejnych wyłączeniach bloków w Niemczech – wyjaśnia Krystian Brymora, analityk DM BDM. – Można powiedzieć, że obecnie w szczycie zapotrzebowania ratujemy trochę naszych sąsiadów przed niedoborem energii – kwituje.
Z kolei w minionym roku to nas ratował import z krajów ościennych w trudnych sytuacjach. Takich jak 22 czerwca, kiedy mieliśmy historycznie największy ubytek mocy w krajowej sieci. Tego dnia doszło do różnych awarii w kilku elektrowniach. Stanęły m.in. cztery bloki w największej krajowej siłowni zasilanej węglem brunatnym – Elektrowni Bełchatów – w wyniku zalania przez ulewny deszcz instalacji nawęglania. Ubytek mocy w systemie został uzupełniony głównie dzięki importowi energii elektrycznej.
Eksperci PSE wskazują, że gdyby w sierpniu 2015 r., kiedy wprowadzono tzw. stopnie zasilania, możliwe było skorzystanie z importu w takiej skali jak dziś, najprawdopodobniej nie byłoby konieczności wprowadzania w kraju ograniczeń w poborze energii elektrycznej, bo poziom wymaganych rezerw mocy byłby wystarczający. Dziś możliwości wymiany transgranicznej są znacznie lepsze niż pięć lat temu, m.in. dzięki uruchomieniu połączenia między Polską a Litwą, instalacji przesuwników fazowych na połączeniu Polska–Niemcy i wprowadzeniu ograniczeń dla wymiany handlowej na granicy Niemcy–Austria, zmniejszających nieplanowe tranzyty przez krajową sieć energetyczną.
Jaki będzie 2021 r. dla międzynarodowej wymiany handlowej na rynku energii? Zdaniem Krystiana Brymory, dopóki temperatura będzie niska, możemy dalej eksportować prąd. – Latem sytuacja znowu się odwróci, choć ciężko powiedzieć, czy ubiegłoroczny rekord importu energii zostanie pobity. Generalnie do 2025 r. Polska zobowiązała się udostępniać 70 proc. swoich technicznych zdolności przesyłowych, co może oznaczać perspektywę nawet trzykrotnego wzrostu importu wobec rekordowego 2020 r. A jak będzie? Jak zwykle zdecyduje rynek. Jeśli ceny energii w Polsce wciąż będą wyższe niż na Zachodzie, a na to się zanosi, to importu nic nie zatrzyma, nawet politycy – przekonuje analityk DM BDM.