Z planów firm energetycznych, przedstawionych w najnowszym raporcie UN Global Compact Network Poland, wynika, że budowa farm wiatrowych na lądzie jest pożądanym kierunkiem rozwoju branży. Nie wszystkie firmy mają jednak jasno sprecyzowane cele, bo wiele zależy od tego, jak ostatecznie wyglądać będzie nowelizacja ustawy, luzująca obostrzenia w postaci tzw. zasady 10H (budowa farm w odległości od budynków nie mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości wiatraka).
Niepewne plany
Plan jest taki, by zezwolić inwestorom na budowę farm bliżej zabudowań, ale w odległości nie mniejszej niż 500 m. – Zmiany, jakie proponujemy, mają charakter ewolucyjny. Zasada 10H będzie dalej obowiązywać, ale umożliwimy udostępnianie na mocy miejscowych planów terenów pod farmy wiatrowe, jeśli taka będzie wola gmin i okolicznych mieszkańców – wyjaśnia Anna Kornecka, wiceminister rozwoju, pracy i technologii. Problem w tym, że projekt nowelizacji ustawy musi jeszcze przyjąć Rada Ministrów, a tam nie ma pełnej zgody w tej sprawie.
Jak wynika z raportu, Polska Grupa Energetyczna chce rozbudować aktualny portfel farm o co najmniej 1 GW do 2030 r., a Tauron planuje dodatkowe 900 MW do 2025 r. Z kolei Polenergia jest w trakcie budowy wiatraków o mocy 186 MW i do 2025 r. planuje oddać do użytku następnych 40 MW, posiadając przy tym projekty o mocy 300 MW w fazie rozwoju. Wskazuje jednak, że kluczowym warunkiem dla osiągnięcia tego celu jest zmiana prawa. – Uchwalona w 2016 r. tzw. ustawa odległościowa stanowi istotną przeszkodę w dalszym rozwoju gospodarki niskoemisyjnej w Polsce. Jej wejście w życie doprowadziło do zaniechania przez Polenergię rozwoju projektów wiatrowych o mocy około 200 MW – tłumaczy spółka.
Za długie procedury
Branża zwraca uwagę, że dla rozwoju energetyki wiatrowej ważne jest nie tylko udostępnienie większej ilości terenów pod inwestycje (zasada 10H w praktyce zablokowała rozwój nowych projektów), ale też skrócenie czasu trwania postępowań administracyjnych. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zauważa, że w państwach europejskich, takich jak Niemcy, Belgia, Francja czy Holandia, czas ten wynosi około 30 miesięcy. – W Polsce natomiast okres ten waha się od pięciu do dziesięciu lat. Rozwiązaniem mogłoby być wyznaczenie specjalnych terenów do rozwoju odnawialnych źródeł energii, w tym farm wiatrowych, w stosunku do których zastosowanie znalazłaby uproszczona procedura administracyjna – proponuje PGNiG.