Choć do sprzedania Polsce swoich reaktorów jądrowych chętne są trzy zagraniczne koncerny, to Amerykanie jak dotąd byli zdecydowanymi faworytami w tym wyścigu. To właśnie z amerykańską administracją Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, podpisał umowę o współpracy w celu rozwoju programu energetyki jądrowej nad Wisłą. Polsko-amerykańskie rozmowy w spawie atomu są więc najbardziej zaawansowane.
Cień na dalszej współpracy tych państw kładzie jednak ostatnia afera związana z próbą przeforsowania zmian w ustawie o radiofonii i telewizji. Politycy PiS chcą zakazu wydawania koncesji tym mediom, które są zależne od podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. To ewidentny cios w stację TVN, którą kieruje amerykański koncern Discovery. Ochłodzenie relacji z USA może zdopingować pozostałych w kolejce do kontraktu jądrowego w Polsce – Francję i Koreę Południową – i zwiększyć ich szanse w tym wyścigu.
Ruszyły przygotowania
Walka o polski atom ruszyła już na dobre. W grze pozostają: amerykański Westinghouse, francuski EDF i koreański Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP). Dwie pierwsze firmy mają już swoje biura w Warszawie, których celem jest przygotowanie jak najlepszej oferty dla Polski.
Na czele Westinghouse Polska stanął Mirosław Kowalik, który posiada ponad 20-letnie doświadczenie w sektorze energetycznym (kierował m.in. poznańską grupą Enea). Z końcem czerwca Westinghouse rozpoczął prace inżynieryjne i projektowe w ramach grantu przyznanego przez Amerykańską Agencję Handlu i Rozwoju na rozwój programu energetyki jądrowej w Polsce. To jeden z kluczowych elementów realizacji umowy międzyrządowej pomiędzy Polską a USA. Projekt będzie oparty na technologii reaktora AP1000. – Z niecierpliwością oczekujemy przedstawienia polskiemu rządowi najbardziej zaawansowanej i konkurencyjnej oferty technologicznej dla tego bardzo ważnego projektu – stwierdził Elias Gideon, starszy wiceprezydent Westinghouse.