Na 27 ostatnich sesji aż 23 WIG kończył niżej niż zaczynał. Na jego wykresie widać długą serię czarnych świec. Widok rzadko spotykany. W efekcie w minionym tygodniu jego notowania spadały nawet do 52 140 pkt. To najniższy poziom od listopada 2020 r. WIG oddalił się już od listopadowego szczytu wszech czasów o 30 proc.
Bessa trwa
Rynek jest więc 10 pkt proc. za umowną granicą bessy. Patrząc na wykres z szerszej perspektywy widać kontynuację ruchu w obrębie szerokiego kanału spadkowego, budowanego od listopada 2021 r. Ujmując sprawę wprost i krótko – bessa trwa.
Rynek jest nisko, zarówno nominalnie, jak i w ujęciu oscylatorów. Zarówno RSI, jak i MACD dotarły do stref wyprzedania. Co ciekawe – po czwartkowej sesji nie było na GPW spółki z RSI powyżej 70 pkt, a takich firm z wartościami poniżej 30 pkt było aż 78. Rynkowi ewidentnie przydałby się oddech i korekta. W końcówce tygodnia pojawiły się już tego symptomy. Czwartkowa świeca ma po lewej stronie lukę spadkową, a po prawej wzrostową. Jest to więc układ zwany wyspą odwrotu. Trudno mówić o długoterminowym odwrocie, ale krótkoterminowy zdaje się całkiem możliwy. Zwłaszcza że WIG podchodził po południu pod 55 000 pkt, a więc klasycznie koryguje się do poziomu poprzedniego, lokalnego dołka w trendzie. W końcu inwestorzy dostali fundamentalny argument do kupowania, na który tak czekali. Mowa o wstępnym porozumieniu z Komisją Europejską w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Trudno powiedzieć, na jak długo wystarczy tego paliwa optymizmu, ale jeśli 55 000 pkt pęknie, to następny opór wyznacza średnia z 50 sesji, zbliżająca się właśnie do 60 000 pkt.
Wzrostowa korekta
Warto dodać, że piątkowe odbicie zbiegło się w czasie z odbiciem na innych rynkach. DAX i kontrakty na S&P 500 rosły po ponad 2 proc., bitcoin nawet o 9 proc., a ropa naftowa WTI drożała nawet do 109 USD. Zieleń robiła wrażenie, a jej szeroki zasięg i skala dają nadzieje, że korekta potrwa nieco dłużej. Celowo używamy słowa korekta, bowiem na ten moment w szerszym ujęciu czasowym rynki pozostają pod kontrolą niedźwiedzi. Główne czynniki ryzyka – wojna, inflacja, podwyżki stóp procentowych, obawy przed recesją i pandemia w Chinach – wciąż pozostają w mocy i wciąż będą tworzyć presję podażową. Dopóki część z nich nie złagodnieje lub całkowicie nie wygaśnie, dopóty trudno będzie wyceniać poprawę ogólnej sytuacji, a co za tym idzie – wyprowadzić rynki na ścieżki wzrostu.