Krzysztof Figat, prezes Polimex Mostostal: Kalkulacja ryzyka i czynniki nadzwyczajne

Mamy doświadczenie w realizacji dużych, wielobranżowych kontraktów. Umowa z Orlenem przewiduje waloryzację, a ryzyka technologiczne ograniczamy, współpracując z renomowanymi dostawcami technologii – mówi Krzysztof Figat, prezes grupy Polimex Mostostal.

Publikacja: 07.07.2023 18:52

Gościem Adama Roguskiego był Krzysztof Figat, prezes grupy Polimex Mostostal

Gościem Adama Roguskiego był Krzysztof Figat, prezes grupy Polimex Mostostal

Foto: parkiet.tv

Podpisanie czteroletniego kontraktu z Orlenem o wartości 3,4 mld zł na budowę instalacji Olefin podbiło kurs o, bagatela, jedną trzecią. Nic dziwnego, bo na koniec marca wartość portfela całej grupy wynosiła 4,7 mld zł. To z jednej strony cieszy, a z drugiej każe zapytać o ryzyka związane ze skalą. Na rynku gazu i nafty nie działacie od wczoraj, Naftoremont-Naftobudowa pracuje na zachodnich rynkach, ale portfel zamówień to 300 mln zł.

Naftoremont-Naftobudowa ma średnioroczne przychody 400–500 mln zł, bo specjalizuje się w mniejszych projektach, natomiast grupa ma doświadczenie w realizacji podobnej skali kontraktów energetycznych EPC (generalne wykonawstwo „pod klucz” – red.), ponadto Polimex pełni rolę wielobranżowego integratora na różnego rodzaju budowach – od energetyki przez oil and gas po infrastrukturę.

Kontrakt dla Orlenu jest właśnie wielobranżowy, wpisuje się w core business Naftoremontu, tylko skala jest większa. Dla naszej innej spółki Mostostal Siedlce będzie to oznaczać zamówienia na konstrukcje stalowe, a dla Energomontażu Północ Bełchatów – zamówienia na rury. Generalnie w projekt będzie zaangażowanych dużo polskich firm. Jest dużo wyzwań – bo budowa będzie realizowana w działającej rafinerii, w szczycie będzie pracowało grubo powyżej tysiąca pracowników. Mamy jednak doświadczenie i tego projektu się nie boimy. Już się do tego przygotowujemy organizacyjnie i finansowo. Myślę, że to jest dla nas dobry kontrakt.

Umowa przewiduje waloryzację wynagrodzenia, co jest bardzo istotne i ogranicza część ryzyka. Wciąż mamy wojnę w Ukrainie, świat jest rozedrgany i banki patrzą na tego typu zapisy w umowach – czy są bezpieczniki, które mogą ograniczyć ryzyko nieprzewidzianego wzrostu cen.

Kiedy kontrakt wkroczy w fazę realizacji?

Projektowanie będzie trwało osiem–dziesięć miesięcy, nasz partner konsorcjalny już zabrał się za to, buduje bazę współpracowników, bo to zbyt duży zakres, żeby sam sobie z tym poradził. Myślę, że po około ośmiu miesiącach, jak będziemy znać szczegóły techniczne, zaczniemy zakupy i w przyszłym roku wejdziemy na plac budowy.

Tego typu skomplikowane projekty to dwa kluczowe ryzyka. Pierwszy – czy budżet zepnie się z realnymi kosztami. Jesteście w realizacji kilku bardzo dużych kontraktów energetycznych – czy tam też jest waloryzacja?

W zasadzie do wybuchu pandemii, a potem wojny, w całej Europie byliśmy wszyscy przyzwyczajeni do niskiej inflacji, dostępności materiałów, dobrze funkcjonujących łańcuchów dostaw. Pandemia i wojna wywróciły stolik.

Wszystko zależy od tego, w jakim czasie kontrakty były podpisywane. Najbardziej poturbowanym przez inflację kontraktem jest Elektrociepłownia Czechnica. Ofertę składaliśmy w 2020 r., w całkiem innej rzeczywistości gospodarczej, jeśli chodzi o inflację, o ceny materiałów: stali, betonu, izolacji, miedzi. Inne były ceny energii elektrycznej. Po wybuchu wojny firmy, w których składaliśmy zamówienia, wypowiadały umowy. Ceny ofertowe były ważne przez kilka godzin – taka była rzeczywistość. Prąd w 2021 r. kosztował 300–400 zł za megawatogodzinę, a po wybuchu wojny już 1000–2000 zł.

Zakupów dokonywaliśmy po samym wybuchu wojny, ale nie mogliśmy przerwać realizacji i czekać na spadek cen, bo trzymały nas terminy, z których musimy się wywiązać. Mamy więc przekroczenie budżetu, ale rozmawiamy z zamawiającym. Doszło do nadzwyczajnej zmiany warunków kontraktowych – i nasz partner to rozumie. Myślę, że do końca tego roku powinniśmy te sprawy bezpiecznie uregulować.

Drugi problem jest techniczny – taką instalację trzeba postawić, ale ona musi jeszcze sprawnie działać. Pewnie wielu inwestorom jeży się włos na głowie, kiedy słyszą „Metateza” – to instalacja dla Orlenu, która pogrzebała Elektrobudowę.

Jesteśmy firmą budowlaną, integratorem, nie mamy swojej własnej technologii, ale staramy się rozumieć to, co budujemy. Przy Olefinach nie ma procesów chemicznych, fizycznych, nie jesteśmy odpowiedzialni za technologie, tylko za zbudowanie instalacji. Staramy się zawsze – tak jest przy blokach gazowo-parowych czy innych instalacjach – dobierać najlepszych możliwych partnerów, renomowanych światowych dostawców technologii, co pozwala w jakiś sposób ograniczyć ryzyka techniczne.

Kiedy jeszcze pracowałem w Elektrowni Kozienice, to przy rozruchach bloku 11 w zasadzie wszystko się psuło, ale w pewnym momencie zostało to opanowane i blok bardzo dobrze pracuje. Może niepolitycznie jest mówić o elektrowniach węglowych, ale to są świetne jednostki, niezawodne i wysokosprawne.

Myślę, że i podobnie będzie z blokami gazowo-parowymi, w których budowie braliśmy udział. One też były ofertowane wspólnie z najlepszymi dostawcami: Dolna Odra to General Electric, Rybnik to Siemens – chyba najlepsza turbina na świecie, jeśli chodzi o klasę H. Podobnie w Czechnicy. To rozwiązania stosowane powszechnie na całym świecie. Zatem nie obawiamy się, mamy partnerów konsorcjalnych i myślę, że z tymi wyzwaniami sobie poradzimy.

Budownictwo
Mirbud po konferencji: co z przejęciami, emisją i dywidendą?
Budownictwo
Polski Holding Nieruchomości z nowym zarządem
Budownictwo
Mo-Bruk planuje przejęcia i wzrost mocy
Budownictwo
GTC chce większej dywersyfikacji portfela
Budownictwo
GTC chce budować mieszkania na sprzedaż i na wynajem
Budownictwo
Kurs dewelopera ED Invest w górę po wynikach