Podczas konferencji poświęconej wynikom za I półrocze prezes Jarosław Szanajca przekonywał, że tak znaczący gracz jak kierowana przezeń Grupa Dom Development powinna relatywnie łagodnie przejść przez kryzys.
Bogatsza klientela
– Jak na wszystkie nieszczęścia, jakie go dotknęły, rynek mieszkaniowy zachowuje się całkiem dobrze. Z naszego punktu widzenia kryzys objawia się jako sytuacja niewygodna, ale nie jest tak, że rynek zamarł. Jesteśmy zadowoleni ze sprzedaży w I półroczu i liczymy na satysfakcjonującą sprzedaż w kolejnym – powiedział Szanajca. – Nie planujemy większych zwrotów w naszej polityce, uważamy, że prowadzimy racjonalną gospodarkę zasobami. Kluczowe jest to, że mamy najwyższy komfort finansowy, brak zadłużenia mimo wypłaty rekordowej dywidendy. Mamy poduszkę gotówki, która oby nie była potrzebna.
W I półroczu grupa sprzedała 1559 mieszkań, o 26 proc. mniej rok do roku. Prezes podkreślił jednak, że w samym II kwartale było to 801 lokali, a więc prawie o 6 proc. więcej kwartał do kwartału. – Nasza sprzedaż jest o 12–14 proc. niższa od założeń budżetowych przygotowanych jeszcze w zeszłym roku. Na szerokim rynku sytuacja jest trudna z powodu inflacji, wysokich stóp, zaostrzonych kryteriów badania zdolności kredytowej. Szczególnie w zakresie kredytów z okresowo stałą stopą te restrykcje są nieracjonalne. To czyni spore szkody rynkowi pierwotnemu, który oparty jest na transakcjach gotówkowych. W tak dużym kraju potrzeba jest większej równowagi – powiedział Szanajca. W przypadku grupy udział transakcji gotówkowych sięgnął 70 proc. i powinien dalej rosnąć. Prezes przypomniał, że firma buduje dla osób zamożniejszych, odporniejszych na zawirowania na rynku hipotek. Oferta obejmuje główne aglomeracje, a 50 proc. sprzedaży to lokale, za które trzeba dać ponad 600 tys. zł. Tej klasy aktywa są dalej postrzegane jako sensowny sposób ulokowania gotówki w ochronie przed inflacją.
Szanajca wskazał też, że pozytywnymi sygnałami są spadek kosztów wykonawstwa i... gruntów. Dotychczas właściciele parceli nie byli skorzy szybko sprzedawać, bo co mieliby zrobić z gotówką przy takiej inflacji. Jednak spadek sprzedaży oraz produkcji mieszkań uzmysławia, że deweloperzy mogą ograniczyć apetyt na grunty.