Ogólnopolski deweloper w I kwartale br. zaskoczył rentownością, jakiej nie księgował od III kwartału 2014 r., kiedy nie był jeszcze spółką publiczną. Nic dziwnego, że w piątek papiery drożały nawet o 6,2 proc., do 41 zł.
Sowite zyski
W I kwartale budująca w siedmiu miastach firma zaksięgowała ponad 406 mln zł przychodów, o 41 proc. więcej niż rok wcześniej – mimo tego że przekazała klientom klucze do 719 mieszkań, czyli o ponad 9 proc. mniej rok do roku.
Po słabszym 2020 r., kiedy kwartalna marża potrafiła zjechać poniżej 20 proc., kontrolowana przez rodzinę Juroszków firma mocno wzięła się za elastyczniejsze reagowanie podwyżkami cen mieszkań na wzrost kosztów. W efekcie, po poprawie w 2021 r., kiedy średnia marża wyniosła 27 proc. wobec 20 proc. rok wcześniej, w I kwartale br. Atal wskoczył na jeszcze wyższy poziom, notując rentowność blisko 33 proc., wobec 22,8 proc. w analogicznym okresie zeszłego roku. To sprawiło, że przy 41-proc. wzroście przychodów zysk brutto ze sprzedaży zwiększył się o 103 proc., do 133 mln zł.
Zysk operacyjny zwiększył się o 116 proc., do 124 mln zł, a zysk netto o 125 proc, do 109 mln zł, czyli 2,81 zł na akcję.
Hamowanie sprzedaży
Jak po uzyskaniu ponadprzeciętnej rentowności w I kwartale spółka zapatruje się na kolejne okresy?