Prawie 3,5 mld zł wynosiła na koniec marca wartość portfela zamówień Grupy Erbud. 2,08 mld zł przypadało na budownictwo kubaturowe w kraju, a 680 mln zł na duże instalacje OZE (specjalizuje się w tym spółka zależna Onde). W I kwartale grupa pozyskała zlecenia za 704 mln zł.
Czas rozmów
– Zleceń nam nie brakuje, wszystkie nowe kontrakty oceniamy jako bezpieczne pod względem kosztów. Największym wyzwaniem jest teraz renegocjacja portfela zleceń pozyskanych w 2021 r., na których rentowność negatywnie wpłynął skokowy wzrost kosztów widoczny w ostatnich miesiącach – powiedział Dariusz Grzeszczak, prezes Erbudu. – Jak dotąd zeszliśmy z tylko jednej budowy – drogowej. Zrywanie kontraktów i spory sądowe nikomu nie służą, nowi wykonawcy i tak zażądają wynagrodzenia według bieżących realiów kosztowych. Większość naszych klientów zdaje się rozumieć, że wykonawca nie może brać na siebie w pełni gwałtownego wzrostu cen materiałów. Oceniamy, że w ciągu dwóch, trzech miesięcy uzgodnimy waloryzację wynagrodzeń i będziemy w stanie dowieźć kontrakty – dodał.
Jeśli chodzi o inwestycje kubaturowe, Erbud nastawia się na kontrakty dla wojska, zdaniem prezesa Grzeszczaka w najbliższych latach w Polsce będą realizowane bardzo duże projekty, m.in. na potrzeby NATO. Erbud realizuje już takie zlecenia i ma stosowne certyfikaty.
W IV kwartale br. ruszy produkcja drewnianych modułów, z których Erbud będzie budować głównie na rynku niemieckim. Prezes szacuje, że w 2023 r. działalność przyniesie 100–200 mln zł przychodów, rentowność operacyjna powinna sięgać 6–7 proc., a docelowo bliżej 10 proc.