Żaden z przepytanych przez nas deweloperów notowanych na GPW nie zamierza wystartować w tym przetargu.
Niektórzy z nich co prawda przyznają, że lokalizacja gruntów Portu Praskiego (ponad 38 hektarów nad Wisłą, w pobliżu m.in. przyszłego Stadionu Narodowego) jest bardzo atrakcyjna i nie wykluczają, że w przyszłości zechcieliby uczestniczyć w zagospodarowaniu części z tych terenów. W tym tonie wypowiadają się na przykład: Wojciech Ciurzyński, szef Polnordu, Jarosław Szanajca, prezes Domu Development, czy Andrzej Nizio, wiceprezes Marvipolu.
– W przetargu nie wystartujemy – mówią jednak zgodnie. Takie deklaracje usłyszeliśmy ponadto od zarządów Ganta Development, Ronson Europe i Atlas Estates. Także Globe Trade Centre i Echo Investment, czyli spółki działające w różnych sektorach nieruchomości – od mieszkaniówki po biurowce i centra handlowo-rozrywkowe (a Port Praski miałby być właśnie projektem wielofunkcyjnym) – nie zamierzają brać udziału w ogłoszonym przez zarządcę Elektrimu przetargu.
Jedynie Plaza Centers, zapytana o zainteresowanie Portem Praskim, nie powiedziała kategorycznego „nie”, choć wynika to raczej z tego, że jej zwyczajowa odpowiedź w tego typu kwestiach brzmi „bez komentarza”. Trudno natomiast oczekiwać, aby w przetargu wystartowały borykające się z ogromnym zadłużeniem Orco Property Group czy Immoeast, które same ograniczają liczbę realizowanych projektów i szukają nabywców na swoje aktywa.
Skąd takie nikłe zainteresowanie? – Dziś angażowanie się w taki projekt przypomina grę w ruletkę. Trudno oszacować potencjalne korzyści, jeśli nie wiadomo, co może powstać na tych terenach. Sprzedającemu radziłbym najpierw doprowadzić wspólnie z miastem do uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i dopiero wówczas szukać nabywców – komentuje Andrzej Nizio.