Daniel Mzyk, prezes Pagedu, nie ukrywa, że sytuacja grupy nie jest najlepsza. – Zauważalny jest spadek popytu na meble, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Szczególnie dotkliwie odczuwamy kryzys na tzw. rynku kontraktowym (sprzedaż mebli dla hoteli, restauracji, kawiarni, sal konferencyjnych – przyp. red.). Rynek staje się coraz bardziej nieprzewidywalny, co utrudnia długookresowe planowanie działalności – tłumaczy Mzyk.
W rezultacie producent mebli z grupy – Paged Meble, zmuszony jest ograniczać produkcję. – Planujemy kilkudniowe przestoje w zakładzie w Jasienicy, produkującym krzesła na rynek kontraktowy. Jeżeli sytuacja nie poprawi się, może się na tym nie skończyć – mówi prezes Pagedu.
[srodtytul]Opcyjny balast[/srodtytul]
Przypomnijmy, ubiegły rok grupa Paged zamknęła ze stratą netto sięgającą 53,7 mln zł, przy przychodach wynoszących 340,3 mln zł. W IV kwartale 2008 r. producent sklejki i mebli wykazał 54,6 mln zł straty. Na jej wysokość wpływ miała ujemna wycena walutowych instrumentów zabezpieczających stosowanych przez spółki zależne (na koniec roku wyniosła –54,1 mln zł). Zarząd Pagedu od kilku miesięcy prowadzi negocjacje z bankami w sprawie rozłożenia w czasie spłaty zobowiązań z tytułu instrumentów pochodnych. Czy jest szansa na osiągnięcie porozumienia? – Nie komentujemy przebiegu negocjacji z bankami – ucina Mzyk.
Zarząd Pagedu nie ukrywa, że nierozwiązana kwestia opcji walutowych niekorzystnie wpływa na bieżącą działalność spółek z grupy. – Niedawno nasza spółka Paged Sklejka zmuszona była spłacić w bardzo krótkim czasie kilkunastomilionowy kredyt obrotowy zaciągnięty w Raiffeisen Banku Polska. Możemy domniemywać, że to kwestia opcji walutowych sprawia, że w oczach banków nasza wiarygodność kredytowa spada. Innych przesłanek ku temu nie ma – staramy się na bieżąco regulować nasze zobowiązania – twierdzi prezes Pagedu.