To oznacza, że papiery producenta i dostawcy aparatury kontrolno-pomiarowej powinny być sprzedawane po około 9,2 zł (koszty oferty są szacowane na ponad 1,7 mln zł). W opublikowanym wczoraj prospekcie emisyjnym spółka nie podaje jednak żadnych widełek cenowych.

W ramach oferty publicznej planowana jest także sprzedaż 1 mln akcji serii A należących do obecnych właścicieli (przed emisją kapitał składa się z 10 mln walorów). Są nimi założyciele i pracownicy spółki.

Większość emisji, bo aż 2,7 mln papierów, będą mogli objąć inwestorzy finansowi. Pozostałe 800 tys. zaoferowane zostanie w transzy detalicznej. Przy uwzględnieniu prognozowanych na ten rok 11,1 mln zł zysku netto, 61,6 mln zł obrotów i ceny emisyjnej na poziomie 9,2 zł, to wskaźnik cena/zysk dla Aplisens wynosi 10,4. Zarząd spółki przyznaje, że chciałby być porównywany na giełdzie m.in. z Apatorem, Introlem i Sonelem, choć, jak twierdzi, nie są to konkurenci. Apator, który podał prognozę na 2009 r., ma teraz C/Z na poziomie około 10,7.

Pozyskane ze sprzedaży akcji pieniądze Aplisens wykorzysta głównie na zwiększenie mocy produkcyjnych. Łącznie pójdzie na to 11,6 mln zł, z czego większość (6,2 mln zł) na rozbudowę jednego z sześciu zakładów. Na kapitał obrotowy przeznaczone będzie 7,7 mln zł, a reszta m.in. na prace badawcze i certyfikacje. Jeśli wpływy z emisji będą niższe od planowanych, to inwestycje będą finansowane też z kredytów.

Aplisens chce przejmować inne podmioty. W ciągu dwóch lat zamierza wydać na to 30–40 mln zł. Chce to sfinansować długiem. Teraz spółka ma jedynie symboliczne zadłużenie. Zarząd Aplisensu uważa, że w naszym kraju nie ma rywali. Konkuruje jedynie z zagranicznymi wyrobami (m.in. firmy Siemens, Emerson).