Jak zdradził nam Rafał Jerzy, prezes i główny udziałowiec bydgoskiej spółki, trwają zaawansowane negocjacje z dwiema firmami. – W jednej z nich przeprowadzane jest już due diligence – mówi Jerzy. Dodaje, że w kręgu zainteresowań Makrumu znajdują się głównie firmy, których kondycją zachwiały opcje walutowe.
– Przed kryzysem miały one mocną pozycję rynkową, niektóre z nich zastanawiały się nad wejściem na giełdę. Opcyjne problemy sprawiły, że dziś znajdują się na granicy upadłości lub znacząco ograniczyły działalność – analizuje prezes. Tłumaczy, że część z firm, którym przygląda się Makrum, spłaciła zobowiązania opcyjne kosztem kapitału obrotowego i dziś, by funkcjonować, musi wyprzedawać majątek. – Dokapitalizowanie przez Makrum daje szansę na ich szybki powrót do pozycji sprzed kryzysu – twierdzi Jerzy.
Akwizycje miałyby zostać sfinansowane m.in. ze środków pozyskanych w drodze emisji nowych akcji. 3 lutego NWZA spółki zajmie się propozycją upoważnienia zarządu do podwyższenia kapitału zakładowego o maksymalnie 7,8 mln zł w drodze sprzedaży do 32,27 mln nowych akcji. Ich rynkowa wartość, po dzisiejszym kursie, to ponad 80 mln zł.
Przejęcie przez Makrum firmy z pokrewnej branży jest konieczne dla realizacji innej inwestycji. Spółka zamierza bowiem przenieść produkcję konstrukcji stalowych poza Bydgoszcz, a na terenach obecnego zakładu postawić centrum handlowo-biurowe. Pod koniec ub.r. władze miasta zgodziły się na zmianę planu zagospodarowania przestrzennego dla nieruchomości, odblokowując realizację inwestycji. – Pracowaliśmy nad tym od blisko ośmiu lat – nie ukrywa Jerzy.
Na działce o powierzchni ponad 9 ha ma powstać centrum tzw. czwartej generacji (z rozbudowanymi funkcjami rozrywkowo-rekreacyjnymi, a także biurowymi i hotelowymi), z około 75 tys. mkw. powierzchni handlowej do wynajęcia. – Wartość projektu, nie licząc wyceny działki, ma szanse wynieść około 500 mln zł – szacuje Jerzy.