Coraz głośniej jednak o zainteresowaniu firmą ze strony branżowych inwestorów.
Na ostudzenie giełdowych ambicji Radmoru wpłynęło zeszłoroczne załamanie na rynku zamówień wojskowych. Andrzej Synowiecki, prezes gdyńskiej spółki, w której 85 proc. udziałów ma Agencja Rozwoju Przemysłu, mówi, że armia w 2009 r. odebrała zaledwie czwartą część zamawianego wcześniej sprzętu.
Radmor, który w 2008 r. miał 87 mln zł przychodów, a obecnie zatrudnia 400 pracowników – w tym co czwartego w pionie rozwojowym, nie przestaje jednak szukać źródeł finansowania najnowszych programów. Pomoc inwestora byłaby potrzebna, aby m.in. wystartował projekt budowy radiostacji interoperacyjnej nowej generacji, konstruowanej według wspólnych sojuszniczych standardów, tworzonych w europejskim programie ESSOR. Prezes Synowiecki zastrzega, że optymalny inwestor musiałby zagwarantować innowacyjny charakter firmy. Produkuje ona niemal wyłącznie radiostacje własnej konstrukcji, bo – jak mówi prezes Radmoru – to daje na rynku niezależność, przewagę konkurencyjną i zapewnia wyższą rentowność.
Coraz głośniej się mówi, iż zainteresowana przejęciem Radmoru byłaby WB Electronics, prywatna spółka z podwarszawskiego Ożarowa, producent łączności dla pojazdów wojskowych, systemów kierowania ogniem artylerii, robotów i zdalnie sterowanych samolotów zwiadowczych. Prezes WBE Piotr Wojciechowski przyznaje, że Radmor to atrakcyjna spółka, a produkty firm się uzupełniają. – Za wcześnie jednak, by mówić o planach ewentualnej fuzji – zastrzega.