Rozmowy na razie jednak zawieszono, bo potencjalny inwestor chce poczekać z transakcją, aż na dobre ruszą duże projekty w polskiej energetyce.
Przypomnijmy, że od kilku miesięcy giełdowym producentem kotłów interesowało się kilka zagranicznych podmiotów. Jednym z nich była firma specjalizująca się w budownictwie energetycznym, drugim holding, którego część zajmuje się tą działalnością, trzecim zaś fundusz inwestycyjny zamierzający tworzyć w Polsce dużą grupę energetyczną.
Obecnie na placu boju pozostaje już tylko firma branżowa, która, jak ustaliliśmy, jest zainteresowana kupnem 51 proc. (lub 50 proc. plus jedna akcja) katowickiego przedsiębiorstwa. – Nie wiąże nas żaden kontrakt, na razie to dżentelmeńska umowa – podkreśla Stanisław Więcek, prezes i główny akcjonariusz spółki.
Potencjalny inwestor przeprowadził już due diligence (badanie finansowo-prawne) i, według prezesa Więcka, jest zadowolony z kondycji firmy, mimo że ta od czterech kwartałów przynosi straty. – Mamy wydajny zakład produkcyjny i dużo inwestujemy w nowoczesne technologie oraz badania. W tym roku przeznaczymy na ten cel około 3 mln zł – przekonuje Więcek.
Prezes Energoinstalu wielokrotnie podkreślał, że negocjacje w sprawie sprzedaży należących do niego akcji zacznie od ceny wynoszącej 18 zł (to cena emisyjna z oferty). To podobno nie zraziło ewentualnego kontrahenta. Oznaczałoby to, że za kontrolę nad spółką potencjalny inwestor musiałby wydać około 160 mln zł. Więcek, kontrolujący razem z dwoma synami 72 proc. Energoinstalu, nie planuje pozbywać się dużej części akcji. – Najprawdopodobniej zdecydujemy się na emisję bez prawa poboru skierowaną do inwestora. Sam planuję sprzedać niewielki pakiet akcji – mówi Więcek. Dodaje też, że po objęciu pakietu kontrolnego przyszły partner będzie chciał pozostawić zarządzanie obecnemu zarządowi.