– Obligacje to też sposób pozyskiwania kapitału, a więc związane jest z tym ryzy?ko po stronie inwestora. Przy liczbie emitentów obecnych już na Catalyst coś takiego mogło się wydarzyć – twierdzi Sobolewski. Przypomina, że Catalyst opiera się na haśle: tu widzisz, co dzieje się z twoimi pieniędzmi. – Myślę, że to już działa – mały emitent znalazł się w centrum publicznej uwagi i jest pod kontrolą rynku, gdy zdarzyła się ta awaria. Nie byłoby tak, gdyby te obligacje zostały wyemitowane poza rynkiem Catalyst – przekonuje prezes GPW?i zapewnia, że sytuacja jest monitorowana.
Obligacje Anti o wartości 2,8 mln złotych były po raz ostatni notowane na Catalyst 30 maja. Emitent miał je wykupić 9 czerwca. Nie zrobił tego. Czy w tej sytuacji można nimi handlować? – Ponieważ dzień ustalenia praw do świadczenia (wypłata nominału) minął, obecnie papiery nie mają wartości, więc trudno mówić, że można nimi handlować – mówi Anita Słotwińska z KDPW.
– To pierwsza taka sytuacja na rynku Catalyst i dziś brakuje procedur mówiących o tym, jak mogą postępować inwestorzy, którzy chcieliby zbyć nasze obligacje po terminie ich wykupu – twierdzi Arkadiusz Rzepa, prezes Anti. KDPW zapewnia, że obligacje Anti są zarejestrowane u niego, a emitent zobowiązał się do ich późniejszego wykupu. Zapewnia, że jeżeli pojawią się środki, rozliczy taką operację.
Negatywnie oceniają ją instytucje finansowe działające w Polsce. Nie chcą się jednak w tej sprawie oficjalnie wypowiadać. – Każda spółka musi mieć przemyślaną strategię co?do tego, z czego spłacić emisję obligacji. Powtórzenie takich zachowań jak w wypadku Anti może zmniejszyć wiarygodność całego rynku – mówi jeden z prezesów firm doradczych. ,