– Pomimo trwającej od kilku miesięcy dobrej koniunktury, w przypadku indeksu WIG20 jesteśmy jeszcze dość daleko od szczytów hossy zapoczątkowanej krótko po wybuchu pandemii Covid-19 (okolice 2470 z października 2021). Spojrzenie na okres kilkunastu lat pokazuje też, że obecne poziomy indeksu największych spółek GPW są zupełnie przeciętne i mieliśmy z nimi do czynienia wielokrotnie na przestrzeni ostatnich dwóch dekad – mówi Maksymilian Skolik, dyrektor BM mBanku. Jak dodaje, wykres WIG20 od kilkunastu lat przypomina raczej sinusoidę i stoi to w kontrze do wieloletnich wzrostów, z którymi mieliśmy do czynienia na rynkach rozwiniętych, szczególnie w USA. – Nie tworzy to dobrego klimatu do długoterminowego inwestowania w akcje na warszawskim parkiecie. Mimo trwającego od wielu lat procesu bogacenia się Polaków kupowanie akcji z GPW nie jest postrzegane jako dobra forma inwestowania oszczędności. Słabe od wielu lat stopy zwrotu, nie oddające skali wzrostu naszej gospodarki, niestety, zrobiły swoje. W świadomości Polaków posiadających nadwyżki inwestycyjne zdecydowanie bardziej atrakcyjnym miejscem ich lokowania jest rynek nieruchomości – dodaje Skolik.
O tym, że do tegorocznych wzrostów rynkowych raczej nie przyłożyli się tłumnie inwestorzy indywidualni, świadczyć też może udział poszczególny brokerów w obrotach. W I półroczu niekwestionowanym liderem rynku była firma Goldman Sachs, której udział w obrotach wyniósł prawie 19 proc. Drugi w zestawieniu BofA Securities miał 9,77 proc. Trzeci, BM PKO BP, 9,15 proc.
Klientów w biurach i domach maklerskich wciąż przybywa, chociaż nadal są oni uśpieni
Od dłuższego czasu na rynku maklerskim mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją. Co prawda wciąż nie widać jakiegoś większego ożywienia inwestorów indywidualnych na rynku akcji, ale jednak liczba rachunków inwestycyjnych w branży maklerskiej cały czas rośnie. Jak wynika z ostatnich danych KDPW, w I półroczu ich liczba w skali całego rynku wzrosła o ponad 56 tys.
BM PKO BP jest jedynym przedstawicielem krajowej branży maklerskiej w pierwszej szóste najaktywniejszych pośredników na GPW w I półroczu. Brokerzy, którzy są głównie nastawieni na obsługę klientów indywidualnych, w tym zestawieniu plasują się daleko poza pierwszą dziesiątką. A przecież w okresie pandemii momentami byli oni nawet w pierwszej piątce rankingu maklerskiego.
Magia liczb (na razie) nie działa
Brak większych napływów polskiego kapitału na warszawską giełdę nie dotyczy jednak wyłącznie inwestycji bezpośrednich. Nadal większych napływów nie widać do funduszy inwestycyjnych. Będąc bardziej precyzyjnym: napływy owszem są, ale głównie do funduszy obligacji. W czerwcu klienci wypłacili z funduszy akcji polskich netto 74 mln zł. W przypadku funduszy dłużnych wpłaty wyniosły 1,5 mld zł.
Brak większego zainteresowania warszawskim rynkiem akcji jest tym większym zaskoczeniem, patrząc na stopy zwrotu indeksów i funduszy. To zawsze jest największy wabik na inwestorów indywidualnych zarówno tych, którzy inwestują bezpośrednio czy też pośrednio na GPW. Te, przynajmniej w teorii, powinny w kolejnych miesiącach wyglądać jeszcze bardziej atrakcyjnie, chociażby ze względu na efekt bazy. – W II półroczu oczekujemy utrzymania pozytywnych nastrojów na rynkach akcji i obligacji, z mniejszymi lub większymi korektami – mówił ostatnio na łamach „Parkietu” Piotr Szulec, prezes Skarbca TFI. – Za sprawą tych właśnie dobrych nastrojów, sukcesywnie poprawiających się wyników inwestycyjnych, które w przypadku funduszy akcji tylko w tym roku wynoszą już często 30–40 proc. oraz coraz częstszego przebijania się do sfery publicznej informacji o trwającym wzroście, oczekujemy większego niż dotychczas zainteresowania klientów funduszami akcji i dalszego napływu środków do funduszy obligacji, szczególnie wśród bankowych TFI – przewidywał Szulec.