Czwartek niemile zaskoczył klientów BM ING Banku Śląskiego. Firma poinformowała o szykowanym wzroście prowizji i opłat, jaka będzie pobierana od inwestorów. Ci nie kryją zaskoczenia i niezadowolenia. Konkurencja zaś mówi: to było do przewidzenia.
Mocna pozycja
BM ING Banku Śląskiego jest specyficznym biurem. Kilka lat temu ograniczyło działalności i skupiło się wyłącznie na obsłudze inwestorów indywidualnych. Patrząc na statystyki rynkowe, całkiem nieźle sobie w tej części rynku poczynało. Systematycznie zwiększało chociażby bazę klientów. W ubiegłym roku aż o 27,1 tys. zwiększyło liczbę prowadzonych rachunków maklerskich, co było najlepszym wynikiem wśród tradycyjnych brokerów. Na koniec kwietnia firma prowadziła ponad 180 tys. kont, to trzeci wynik na rynku.
W czasach pandemii, która charakteryzowała się większą aktywnością klientów indywidualnych, biuro potrafiło się także znaleźć w piątce najaktywniejszych brokerów na warszawskiej giełdzie. Mocną stroną BM ING Banku Śląskiego przez długi czas były warunki cenowe. Prowizje i opłaty były niższe w porównaniu ze standardowymi stawkami rynkowymi. Teraz jednak to się zmienia. Od 1 sierpnia broker przeprowadza zmiany w tabeli prowizji i opłat.
Wśród najważniejszych zmian związanych z rynkiem akcji są m.in.: wzrost podstawowej stawki prowizji od obrotu z 0,3 proc. do 0,37 proc. w ramach konta elastycznego, a przypadku rachunku aktywnego z 0,25 proc. do 0,3 proc. Zmieni się także prowizja minimalna. Zamiast 5 zł będzie to 6 zł. Opłata za aktywne konto maklerskie wzrośnie z 15 zł do 25 zł miesięcznie.