Rada Polityki Pieniężnej ostatni raz o obniżkach stóp procentowych zdecydowała 4 marca 2015 r. i koszt pieniądza został obniżony do najniższego poziomu w historii. To przełożyło się wprost m.in. na wysokość rat kredytów mieszkaniowych płaconych przez Polaków. Cykl obniżek stóp procentowych zaczął się jeszcze wcześniej – w listopadzie 2012 r., gdy podstawowa stopa procentowa wynosiło 4,75 proc. Od pięciu lat to zaledwie 1,5 proc.
Raty mocno w dół
Jakie miało to skutki dla Polaków? Prześledźmy to na konkretnym przykładzie kredytobiorcy, który pod koniec 2012 roku postanowił pożyczyć na mieszkanie kwotę 200 tys. złotych na 25 lat. Wtedy rata takiego długu opiewała na około 1400 zł miesięcznie. Zakładamy, że kredyt był pierwotnie oprocentowany na 6,9 proc. w skali roku (dane NBP). Za sprawą malejących stóp procentowych już po kilku miesiącach rata wspomnianego długu spadła poniżej 1200 zł. Później efekty cięć stóp nie były już aż tak spektakularne, choć bez wątpienia pozytywne z punktu widzenia osób zadłużonych. Pod koniec 2014 r. rata spadła do około 1100 złotych, a od marca 2015 r. bank żądał co miesiąc zwrotu kwoty nie wyższej niż 1070 zł. W sumie więc w budżecie domowym modelowego kredytobiorcy w omawianym okresie zostało 26,6 tys. zł – wynika z szacunków HRE Investments. O tyle mniej pieniędzy pochłonęły łączne raty (niż gdyby obniżek stóp nie było) wspomnianego kredytu za sprawą luzowania polityki pieniężnej przez RPP.
Gdyby pieniądze te przez ostatnie lata kredytobiorca na bieżąco przeznaczał na nadpłatę długu, to do spłaty zostałoby mu około 132 tys. zamiast 162 tysięcy, które wynikały z normalnej terminowej spłaty długu. W wyniku nadpłat spadłaby też rata - do około 870 zł miesięcznie.
Banki centralne łapią wirusa
- Takiemu zapobiegliwemu kredytobiorcy ewentualne podwyżki stóp procentowych byłyby niestraszne. W ostatnich miesiącach coraz częściej mówi się jednak, że bardziej prawdopodobny jest ruch stop procentowych w dół niż w górę. To sugeruje, że kredyty mogą być jeszcze tańsze. Ze zdwojoną siłą kwestia ta powróciła teraz przy okazji ataku nowego szczepu koronawirusa. Dziś niemal nikt nie spodziewa się podwyżek stóp procentowych w Polsce – mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.