Przypomina, że Komitet Stabilności Finansowej w 2017 r. przedstawił rekomendacje mające skłaniać banki do porozumień. – Nawet wprowadziliśmy bodźce ekonomiczne, które miały zachęcać banki do przewalutowania kredytów w porozumieniu z klientami w ramach dobrowolnego porozumienia – dodaje Glapiński. Wspomniane bodźce to podniesione do 150 proc., czyli maksymalnego poziomu, wagi ryzyka hipotek walutowych, co zwiększyło wymogi kapitałowe banków frankowych oraz ograniczyło ich zdolność do wypłaty dywidend i obniżyło zwrot z kapitałów ROE.

Przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski propozycję rynkowi przedstawił we wtorek. Zakłada ona, że porozumienie miałoby umożliwić klientom potraktowanie ich hipotek frankowych tak, jakby od początku były złotowe. – Nie mogę się odnieść do tej sprawy bardziej szczegółowo. To kwestia do regulacji między samami bankami a kredytobiorcami – zaznacza Glapiński.

Ocenia, że na ryzyka związane z pandemią nakładają się te dotyczące hipotek walutowych. – Regulatorom udało się zbudować odporność sektora finansowego poprzez nałożenie dodatkowych wymogów kapitałowych na pokrycie tego ryzyka – dodaje. Zwraca uwagę, że mimo zaleceń KSF banki nie zawierały ugód i nie zmniejszały ryzyka. – W tym czasie problem nabrzmiał i po wyroku TSUE nabrał dodatkowego wymiaru. Dla banków oznacza to konieczność zawiązywania rezerw i sprawa ta ciąży na ogólnej ocenie perspektyw stabilności sektora finansowego. Jednak ani NBP, ani KSF nie mają podstaw prawnych do podejmowania działań, które mogłyby wpływać na rozstrzygnięcia dokonywane na płaszczyźnie czysto prawnej – zaznacza. MR