– Nie ma żadnej konkretnej propozycji na stole, do której mógłbym się odnieść. Banki nie podjęły żądnej decyzji, w swoim liście niczego konkretnego nie deklarują. Wymieniliśmy uwagi na ten temat i deklarujemy gotowość do zapoznania się ze szczegółami planowanej operacji – powiedział Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego podczas piątkowej konferencji.
Jaki będzie wpływ ugód?
Niedawno pisaliśmy, że banki wystosowały do NBP list, w którym zwróciły się o wsparcie w razie przewalutowania hipotek frankowych wskutek porozumień z frankowiczami. Według naszych informacji bank centralny wyznaczył osobę do współpracy z bankami pracującymi nad ugodami. Glapiński poinformował w piątek, że NBP nie wyznaczył osoby do pracy ze środowiskiem bankowym w sprawie kredytów ugód, ale „wyznaczył obserwatora", aby NBP był na bieżąco informowany i był gotowy, gdy pojawią się konkretne propozycje porozumień z klientami.
Bankowcy szacują koszty ugód w skali sektora na 30–40 mld zł. NBP nie może szacować tych kosztów, skoro nie ma decyzji banków. – Ten proces musi wyeliminować ryzyko dla całego sektora wynikające z kredytów walutowych, a nie poprawiać sytuację finansową któregoś z banków. Tylko wtedy będzie mieć sens. Nie należy w ugodach z klientami upatrywać zagrożenia dla finansowania gospodarki. Widać, że nie wszystkie banki entuzjastycznie podchodzą do jednorazowego przewalutowania – stwierdził Glapiński, dodając, że wątpi, aby wszystkie przystąpiły do porozumień.
Na ile zapowiedziane na 25 marca orzeczenie Sądu Najwyższego wpłynie na program ugód? – Proszę pytać o to zainteresowane banki. NBP nie ma z tym zagadnieniem nic wspólnego – uciął Glapiński. Poinformował, że Sąd Najwyższy nie zwracał się do NBP z pytaniem o ocenę skutków ekonomicznych problemu frankowego. – Ale jesteśmy gotowi do udzielenia takiej odpowiedzi. Pytania Sądu Najwyższego to są podstawowe zagadnienia w sprawach frankowych. Odpowiedź Izby Cywilnej powinna ograniczyć niepewność związaną ze zróżnicowanymi orzeczeniami – dodał.
NBP: to sąd zadecyduje
Zaznaczył, że NBP nie ma uprawnień, aby oceniać decyzje sądów i Sąd Najwyższy podejmie niezależną decyzję. Jednak krytycznie – z punktu widzenia zasad ekonomii – ocenił odfrankowanie hipotek polegające na pozostawieniu stawki LIBOR przy kredycie w złotych. Ocenił, że przyjęcie stawki referencyjnej obcej waluty dla kredytów w złotych „postawiłoby zasady ekonomiczno-finansowe na głowie". Z punktu widzenia ekonomii odniósł się też do opłat, które banki żądają od frankowiczów w razie unieważnienia umowy. Stwierdził, że oddanie kapitału do czasowego korzystania łączy się z wynagrodzeniem, choćby ze względu na zmianę wartości pieniądza w czasie i alternatywne sposoby wykorzystania przez bank kapitału. Jego zdaniem brak takich opłat oznaczałby, że w przypadku unieważnień wieloletnich kredytów, a takimi są hipoteki, kredytobiorca oddałby realnie dużo mniej. – Z punktu widzenia ekonomii sprawa wynagrodzenia jest więc bezsporna. Spierać się można o to, jakiej wielkości ma to być wynagrodzenie – dodał Glapiński.