Ostatnie dni stały pod znakiem nieco większej nerwowości w oczekiwaniu na dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych mogące wpłynąć na decyzje amerykańskich władz monetarnych. Oczekiwania na rozpoczęcie cyklu obniżek stóp procentowych ciągle ulegają zmianie. Przed publikacją szanse na taką decyzję w czerwcu oceniano na 50 proc. Amerykańska gospodarka w ostatnim kwartale ubiegłego roku rosła o 3,2 proc., potwierdzając swą siłę. Ubiegły rok to już jednak historia i inwestorzy będą z uwagą obserwować, co będzie się działo w kolejnych kwartałach. Prognozy są zróżnicowane, ale nikt nie ma wątpliwości, że Amerykę czeka wyraźne spowolnienie, a pytanie dotyczy jedynie jego skali. Z większą uwagą wypatrywano danych o inflacji. Okazało się, że PCE, czyli miara, do której Fed przykłada największą wagę, obniżyła się zgodnie z oczekiwaniami z 2,9 do 2,8 proc., a PCE core z 2,6 do 2,4 proc. Dolar jednak po publikacji nieco się umocnił, ale rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych szła w dół, schodząc nieznacznie poniżej 4,25 proc.
Reakcja Wall Street na czwartkową publikację była pozytywna i główne indeksy szły tego dnia w górę od 0,1 do 0,9 proc. W skali pierwszych czterech sesji minionego tygodnia zwyżka była jednak dość skromna. Nasdaq Composite rósł w tym czasie łącznie o 0,6 proc., S&P 500 o 0,15 proc., a przemysłowy Dow Jones zniżkował o 0,35 proc. Luty był jednak całkiem niezły, bowiem S&P 500 zyskał 5,2 proc., Nasdaq Composite poszedł w górę o 6,2 proc., a Dow Jones o 2,2 proc.
Frankfurt liderem
Spośród głównych giełd europejskich najmocniej zachowywały się indeksy we Frankfurcie. Do czwartku DAX zwyżkował o 1,5 proc., po raz kolejny poprawiając historyczny rekord. W lutym poszedł w górę o 4,6 proc. Niewielkiej, sięgającej 0,5 proc. spadkowej korekcie uległ paryski CAC 40, a londyński FTSE 250 szedł w dół o 0,65 proc. Po trzech kolejnych wzrostowych tygodniach korekcie uległ indeks rynków wschodzących, zniżkując o 1,5 proc. W lutym MSCI Emerging Markets zyskał jednak nieco ponad 4 proc. i momentami znajdował się na poziomie najwyższym od sierpnia ubiegłego roku. Słabnie dynamika odreagowania wcześniejszych spadków na parkiecie chińskim. Do czwartku Shanghai Composite zwyżkował o zaledwie 0,3 proc. W lutym poszedł w górę o nieco ponad 8 proc. Na parkietach naszego regionu zdecydowanie przeważały spadki. Wyjątkiem był zwyżkujący o ponad 6 proc. moskiewski RTS. Największe spadki, poza naszym indeksem blue chips, zanotowały wskaźniki w Ukrainie i Pradze o skali podobnej zresztą do WIG20.
WIG20 w korekcie, średnie spółki górą
Na warszawskim parkiecie w ostatnich dniach sytuacja była dość wyraźnie zróżnicowana, a do tego nie brakowało emocji. Pozytywnie wyróżniał się indeks średnich firm, dla którego bilans pierwszych czterech sesji minionego tygodnia był zdecydowanie dodatni i wyniósł 0,8 proc. „Po drodze” mWIG40 ustanowił swój nowy historyczny rekord, który jednak wskutek środowego spadku nie utrzymał się ostatecznie. Ze zwyżką sięgającą od początku roku niemal 8 proc. indeks średniaków jest liderem naszego rynku. O 0,5 w dół szedł sWIG80, skutecznie broniąc się przed większym spadkiem. Sztuka ta nie udała się wskaźnikowi szerokiego rynku, który zniżkował o 1,6 proc. i tracił na każdej z czterech sesji. Największe straty poniósł WIG20, zniżkując o 2,4, w tym tylko w trakcie środowej sesji zniżkował o niemal 1,9 proc., wzbudzając obawy przed wejściem w fazę większej korekty. Niewielkie czwartkowe odbicie groźbę tę oddaliło tylko w niewielkim stopniu i nie było zbyt przekonujące, tym bardziej że momentami zwyżka przekraczała tego dnia 1 proc. Pozytywnym sygnałem może być utrzymanie się WIG20 powyżej poziomu 2400 punktów. Trudno określić jednoznacznie przyczynę środowego tąpnięcia. Nie było nią raczej osłabienie naszej waluty, jak to często bywa, choć WIG20 w przeliczeniu na dolary zniżkował o 2 proc. W najbliższym czasie złotemu powinny sprzyjać optymistyczne informacje dotyczące odblokowania pieniędzy z KPO. Komisja Europejska potwierdziła w czwartek, że Polska osiągnęła w stopniu zadowalającym dwa istotne „kamienie milowe”. Jednak firma doradcza CRIDO w swym raporcie stwierdza, że pula niewykorzystanych z powodu opóźnień środków może sięgnąć nawet 150–210 mld zł. Na razie zmiany wartości naszej waluty były niewielkie.