Nieco bardziej optymistyczne sygnały dotyczące kondycji amerykańskiej gospodarki wpłynęły na poprawę nastrojów na nowojorskim parkiecie. Wyższy niż oczekiwany wzrost zamówień na dobra trwałego użytku, zamówień w przemyśle i indeksu IMS dla usług zdołały zrównoważyć spodziewaną kolejną podwyżkę stóp procentowych przez Fed. Wśród inwestorów powróciła nadzieja, że amerykańska gospodarka da sobie radę nawet w warunkach normalizacji polityki pieniężnej i zaostrzania polityki monetarnej. Być może recesja nie będzie ani głęboka, ani długotrwała. O tym przekonamy się w niedługim czasie, a na razie jest okazja do odreagowania wcześniejszych spadków. S&P 500 poszedł w górę o nieco ponad 2 proc., kontynuując trwający od trzech tygodni ruch w bok. Zmienność notowań i nastrojów jest jednak dość duża. Średnia przemysłowa wzrosła nieco słabiej, bo jedynie o 0,9 proc. W tym segmencie także trwa trend boczny. Nasdaq Composite podskoczył o 4,4 proc., ale trzeba też pamiętać, że tydzień wcześniej zniżkował o ponad 4 proc. Wniosek jest taki, że trzeba czekać na rozwój wydarzeń. Prognozy są niejednoznaczne. Optymiści uważają, że spowolnienie gospodarcze, a nawet recesja są już przez giełdę już zdyskontowane i szykują się na większe wzrostowe odreagowanie w drugiej połowie roku. Pesymiści spodziewają się dalszego pogorszenia sytuacji zarówno w gospodarce i wynikach firm, jak i na giełdzie. Z punktu widzenia analizy technicznej bardziej prawdopodobny jest ten drugi scenariusz.
Europejski pesymizm
Na głównych parkietach naszego kontynentu optymizm był w ostatnich dniach o wiele słabszy niż za oceanem. Bo też powodów do optymizmu nie ma zbyt wiele. Sygnałów spowolnienia gospodarczego jest coraz więcej i są one coraz bardziej niepokojące. Jednocześnie Europejski Bank Centralny jest zmuszony do reagowania na rosnącą inflację. Europejskie giełdy, choć mają za sobą spore spadki, raczej nie w pełni zdyskontowały te negatywne zjawiska. Duże wrażenie na inwestorach zrobiła informacja o pierwszym od wielu lat deficycie w niemieckim handlu zagranicznym. Spadają zamówienie w przemyśle. Pogarszają się wskaźniki PMI dla usług w niemal wszystkich krajach europejskich. Straszyć zaczyna szybko rosnąca fala zachorowań na covid. Paryski CAC 40 i londyński FTSE 250 zwyżkowały do czwartku po 1,3 proc., ale DAX rósł o jedynie 0,25 proc., we wtorek zaś postraszył zejściem do poziomu najniższego od marca. Obraz rynku z punktu widzenia analizy technicznej jest, mówiąc najdelikatniej, słaby. Perspektywa zejścia w okolice 12 000 może być całkiem realna.
Ciekawa sytuacja miała miejsce na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets w ciągu czterech pierwszych sesji minionego tygodnia wzrósł o ponad 0,5 proc., mimo silnego umocnienia się amerykańskiej waluty. Generalnie jednak sytuacja na rynkach wschodzących wygląda słabo. Indeks jest najniżej od dwóch lat i niewiele wskazuje na gotowość do przezwyciężenia słabości. W ostatnich dniach większość indeksów szła w górę, ale z perspektywy od początku roku, optymizmu nie widać. Większe odreagowanie widać było na parkietach azjatyckich oraz w Ameryce Południowej. Z kolei w naszym regionie byki nie wykazywały się aktywnością.