„Boom, boom, boom, tak można podsumować dane o kwietniowej sprzedaży detalicznej" – napisali na Twitterze ekonomiści z ING Banku Śląskiego, komentując poniedziałkowe informacje GUS. Inni analitycy w tych samych liczbach dostrzegli jednak zwiastuny spowolnienia gospodarczego. Ta ambiwalencja w ocenach tendencji w polskiej gospodarce towarzyszyła też opublikowanym w piątek wynikom produkcji przemysłowej. Wszystko przez to, że comiesięczne dane są ostatnio wyjątkowo mocno zaburzane przez czynniki statystyczne, ale też efekty wojny w Ukrainie, o których trwałości nie sposób dziś wyrokować.
Szum silniejszy niż sygnał
Jak podał w poniedziałek GUS, sprzedaż detaliczna wzrosła w kwietniu realnie (czyli w cenach stałych) o 19 proc. rok do roku, po zwyżce o 9,6 proc. miesiąc wcześniej. W tym stuleciu tylko dwa razy – w kwietniu 2021 r. i w lutym 2008 r. – realna sprzedaż wzrosła bardziej.
Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie spodziewali się przyspieszenia wzrostu sprzedaży do 16,1 proc. rok do roku. Przemawiała za tym przede wszystkim niska baza odniesienia sprzed roku, gdy aktywność w handlu wyraźnie tąpnęła pod wpływem restrykcji wprowadzonych w związku z trzecią falą epidemii Covid-19. Na to nałożyło się jeszcze zaburzenie związane z ruchomą Wielkanocą. W 2021 r. to święto przypadało wcześniej, a kumulacja związanych z nim zakupów nastąpiła w marcu. W tym roku przedświąteczne wydatki realizowane były tylko w kwietniu. Wpływ tego rodzaju zaburzeń na dynamikę sprzedaży trudno jest precyzyjnie oszacować. Lepsze od oczekiwań większości analityków wyniki handlu mogą więc być wyłącznie skutkiem tych trudności, a nie sygnałem, że popyt konsumpcyjny jest silniejszy, niż uważają ekonomiści.
Od końca lutego wpływ na sprzedaż detaliczną ma wojna w Ukrainie. Z jednej strony fala uchodźców spowodowała znaczący wzrost populacji Polski, z drugiej zaś strony Polacy dokonują zakupów na rzecz Ukraińców, którzy zostali w swoim kraju. Dodatkowy popyt z tym związany koncentruje się przede wszystkim na artykułach pierwszej potrzeby, takich jak żywność i odzież, ale też sprzęcie AGD i elementach wyposażenia mieszkań. To zaś te same kategorie towarów, których sprzedaż jest pod największym wpływem efektu niskiej bazy odniesienia i efektu ruchomych świąt.