Początek maja przechodzi do historii za sprawą „jastrzębich" posunięć amerykańskiego Federalnego Komitetu Operacji Otwartego Rynku (FOMC), decydującego o kierunku polityki Rezerwy Federalnej. Niezwykle rzadko spotykana podwyżka stóp procentowych o 50 punktów bazowych (pierwsza od 22 lat!), to tylko jeden z aspektów. Drugi, na którym skupimy uwagę w niniejszej analizie, to nakreślony właśnie plan redukcji bilansu Fedu.
Aby zdać sobie w pełni sprawę ze znaczenia najnowszych decyzji FOMC, warto rozpocząć nasze rozważania od kontekstu historycznego. Jeśli ktoś miał wątpliwości co do wpływu działań płynnościowych Fedu i innych głównych banków centralnych na koniunkturę na rynkach ryzykownych aktywów, to ostatnie lata te wątpliwości chyba rozwiały. Dzień, w którym Fed ogłosił nieograniczone luzowanie ilościowe (QE) w celu walki ze skutkami ekonomicznymi pandemii (marzec 2020), okazał się również dniem, w którym Wall Street ustanowiła twarde dno krachu. Wraz z wdrożeniem owego rekordowego QE rozpoczęła się potem hossa, która trwała z krótkimi tylko przerwami aż do końcówki 2021 r.
Przez obligacje do akcji
Oczywiście działania Fedu czy też Europejskiego Banku Centralnego nie dotyczą bezpośrednio akcji, ale obligacji (bo to one były skupowane w ramach luzowania ilościowego), lecz w grę wchodzi też wpływ pośredni. Pandemiczne zastrzyki płynności oddziaływały na całą gospodarkę i system finansowy, a w ostatecznym rozrachunku również na rynki akcji.