Nie widać poprawy sytuacji na Ukrainie, co powoduje, że coraz bardziej realne jest nakładanie dalszych restrykcji na Rosję. Będzie to mieć konsekwencje dla globalnej gospodarki, głównie z powodu wysokich cen surowców, w szczególności energetycznych, oraz mniejszej ich dostępności. Obserwacja wskaźników wyprzedzających już sygnalizuje słabnięcie koniunktury, co szczególnie mocno widoczne jest w przypadku Chin, gdzie PMI jest już poniżej 50 pkt. Jednocześnie utrzymująca się wysoka inflacja powoduje, że część banków centralnych jest coraz bardziej zdeterminowana w zaostrzaniu swej polityki. Najlepszym przykładem jest podwyżka stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej aż o 1 pkt proc. Oczywiście kluczowy wpływ na rynki będą mieć decyzje amerykańskiej Rezerwy Federalnej, z której płyną coraz bardziej jastrzębio brzmiące deklaracje części jej przedstawicieli. Efektem było umocnienie się dolara, którego indeks znalazł się na poziomie najwyższym od prawie dwóch lat. Po chwilowej korekcie znów mocno w górę poszła rentowność amerykańskich obligacji skarbowych, która w przypadku papierów dziesięcioletnich wynosi już 2,65 proc. i jest najwyżej od trzech lat.
Spadki na całej linii
Na tym tle relatywnie dobrze radziła sobie Wall Street. S&P 500 zniżkował o 1 proc., a Dow Jones o zaledwie 0,7 proc. Jedynie Nasdaq Composite zanotował większą przecenę, sięgającą 2,6 proc. Zdecydowanie gorsze nastroje panowały na większości głównych parkietów naszego kontynentu. Indeks we Frankfurcie zniżkował o 2,2 proc., a paryski CAC40 szedł w dół o 3,2 proc. Jedynie londyński FTSE250 zdołał uchronić się przed większym spadkiem i tracił 0,9 proc. Indeks szerokiego rynku Stoxx Europe 600 spadał o 0,7 proc. Największe europejskie gospodarki najmocniej odczują konsekwencje rosyjskiej inwazji na Ukrainę i będących jej następstwem sankcji. Daje o sobie znać nadmierne uzależnienie niektórych państw od surowców, w szczególności energetycznych, pochodzących z Rosji.
Drożejący dolar i obawy związane z bardziej jastrzębią polityką Fedu nie służyły rynkom wschodzącym. MSCI Emerging Markets zniżkował o 2,2 proc., korygując dobrą passę z poprzednich trzech tygodni. Spadki objęły większość parkietów azjatyckich, choć ich skala nie była zbyt duża. Indeksy w Szanghaju i Hong Kongu traciły po około 1 proc. Gorzej było w przypadku giełd naszego regionu. Najmocniej ucierpiał węgierski BUX, który zniżkował o ponad 6 proc. Na kilku parkietach doszło jednak do silnego wzrostowego odreagowania wcześniejszych spadków. Moskiewski RTS zwyżkował o ponad 5 proc. Indeksy giełd w Wilnie i Tallinie szły w górę po ponad 2 proc.
Czas korekty na GPW
Po trwającej od czterech tygodni fali wzrostowej na warszawski parkiet zawitała korekta. Przed globalnym pogorszeniem się nastrojów na giełdach trudno było się uchronić. Najmocniej odczuł to indeks naszych największych spółek, który do czwartku zniżkował o 4,1 proc.
Na razie o zbliżeniu się do ważnego poziomu technicznego oporu, znajdującego się w okolicy 2250 pkt, można raczej zapomnieć. Atakowany był on kilkukrotnie w lutym, przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Straty po wojennym tąpnięciu zostały odrobione, ale na więcej bykom nie starczyło siły.