Jako jeden z głównych argumentów przeciwko kontynuacji trendu wzrostowego na warszawskiej giełdzie, a także na rynkach zagranicznych, pesymiści wskazują fakt, że kursy akcji mocno idą w górę, podczas gdy zyski przedsiębiorstw spadają. Na tej podstawie wyciągają wniosek, że ceny akcji odrywają się od fundamentów, a przez to zwyżka na giełdach nie ma szans się utrzymać. Czy teza ta jest uzasadniona?
[srodtytul]Wyniki ciągle się pogarszają[/srodtytul]
Z jednej strony wiele wskazuje na to, że trwająca właśnie publikacja wyników finansowych za II kwartał i I półrocze nie przyniesie poprawy rezultatów przedsiębiorstw, szczególnie w ujęciu rok do roku. Wręcz przeciwnie, w przypadku wielu spółek normą stają się nawet straty. To prosta konsekwencja tego, że I półrocze należało do najgorszych okresów, jeśli chodzi o dane gospodarcze. Średnio w I półroczu produkcja przemysłowa w Polsce była o 8,9 proc. mniejsza niż w I półroczu 2008 r. (w samym II kw. br. było to – 7,2 proc. względem II kw. 2008 r.).
Podczas gdy średni ważony 12-miesięczny zysk na akcję spółek z WIG-u jest obecnie aż o 72 proc. niższy niż w końcu 2008 r. (jak wynika z danych Bloomberga), to indeks w tym samym czasie nie tylko nie spadł, ale podskoczył o przeszło jedną czwartą.
Dlaczego inwestorzy tak ochoczo kupują w ostatnich miesiącach akcje, mimo pogarszającej się kondycji przedsiębiorstw? Pesymiści odpowiadają, że takie postępowanie jest nieracjonalne i podyktowane emocjami. Odpowiedź taka jest jednak powierzchowna, co spróbujemy za chwilę udowodnić, posiłkując się m.in. wskaźnikiem PMI dla polskiego przemysłu, którego zaskakująco wysoki odczyt (wzrósł do 46,5 pkt – to poziom najwyższy od 12 miesięcy) był jednym z najważniejszych wydarzeń ubiegłego tygodnia.