Co musiałoby się wydarzyć, by korekta przerodziła się w załamanie trendu?

Inwestorzy stanęli w obliczu dziesiątej już korekty spadkowej w ramach trwającego niemal od roku trendu wzrostowego. Jakie sygnały będą świadczyły o tym, że realizacja zysków wymknęła się spod kontroli?

Publikacja: 23.01.2010 10:09

Analiza fundamentalna sugeruje, że trwający od lutego 2009 r. trend wzrostowy na GPW jest napędzany

Analiza fundamentalna sugeruje, że trwający od lutego 2009 r. trend wzrostowy na GPW jest napędzany przez potężne siły ekonomiczne, takie jak rosnąca dynamika produkcji przemysłowej

Foto: PARKIET

W dotychczasowej 11-miesięcznej historii trendu wzrostowego na warszawskiej giełdzie zdarzyło się już dziewięć korekt spadkowych WIG o zasięgu wynoszącym przynajmniej 3 proc. Najgłębsza z nich (na przełomie sierpnia i września 2009 r.) zepchnęła indeks o 8,7 proc. (w cenach zamknięcia) z poziomu szczytu trendu. Mimo to zdołał on później się podnieść i kontynuować tendencję zwyżkową.

Oznacza to, że kolejna, trwająca obecnie korekta spadkowa na GPW sama w sobie nie jest powodem do załamywania rąk, o ile nie doprowadzi do sygnałów technicznych, z którymi nie mieliśmy do czynienia w trakcie trendu wzrostowego. Jakie to sygnały? Skoncentrujmy się na kilku narzędziach spośród bogatego arsenału analizy technicznej – m.in. średniej ruchomej ze 100 sesji oraz regularnie monitorowanej przez nas tzw. ruchomej linii obrony.

[srodtytul]Uwaga na średnią kroczącą[/srodtytul]

Średnia ze 100 sesji to narzędzie, które w ostatnich czterech latach było blisko ideału, jeśli chodzi o trafność długoterminowych sygnałów technicznych (czyli takich, które zapowiadały zmianę tendencji na przynajmniej kilkanaście miesięcy). Najpierw WIG niemal nieprzerwanie (nie licząc chwilowego błędnego sygnału sprzedaży w marcu 2007 r.) przez 13 miesięcy przebywał powyżej tej średniej w okresie od lipca 2006 r. do sierpnia 2007 r., co pozwoliło „załapać się” na ostatni, żywiołowy etap poprzedniej hossy.

Z kolei od listopada 2007 r. do marca 2009 r. indeks cały czas był poniżej średniej, co trafnie kazało trzymać się z dala od tracących na wartości akcji. Na początku kwietnia mieliśmy do czynienia z kolejnym punktem zwrotnym – WIG znalazł się powyżej średniej, potwierdzając hossę, i jest powyżej niej do tej pory. O skuteczności tej strategii świadczy fakt, że w okresie od lipca 2006 r. przyniosłaby do tej pory 130 proc. zysku (zakładając hipotetycznie, że inwestujemy w koszyk akcji idealnie zgodny ze składem WIG), podczas gdy wartość WIG w tym czasie praktycznie się nie zmieniła. Skoro 100-sesyjna średnia jest tak istotna, to warto ją bacznie obserwować. Obecnie przebiega ona na wysokości około 39 100 pkt.

Nawet jeśli nie dowierzamy wysyłanym przez nią sygnałom (co jakiś czas zdarzają się błędne, czyli przedwczesne wskazania – cała ich seria pojawiła się np. w momencie odwracania trendu na spadkowy na jesieni 2007 r.), to jednak okolica 39 tys. pkt wydaje się bardzo istotna także według innych kryteriów technicznych. Przede wszystkim na tej wysokości (a dokładnie w przedziale 39 083–39 169 pkt) znajduje się ważna strefa wsparcia wyznaczona przez dołki z 27 listopada oraz 10 grudnia 2009 r.O tym, że owe dołki faktycznie tworzą kluczową dla oceny koniunktury strefę, świadczy tymczasem monitorowana przez nas tzw. ruchoma linia obrony, o której pisaliśmy kilka razy w ostatnich kilkunastu miesiącach.

Przypomnijmy pokrótce reguły jej konstrukcji. Kiedy WIG spada najpierw o więcej niż 3 proc. od dotychczasowego szczytu trendu wzrostowego (parametr 3 proc. dobraliśmy arbitralnie), a później odrabia całe straty z tej korekty i przebija poprzedni szczyt, wówczas nasza linia obrony przesuwa się w górę z dotychczasowego poziomu na wysokość dołka owej korekty spadkowej. Procedura ta powtarza się po każdej kolejnej korekcie aż do momentu przebicia linii.

Jak dotąd ruchoma linia obrony sprawdza się równie dobrze, co opisana wcześniej 100-sesyjna średnia krocząca. W tym kontekście, gdyby zdarzyło się, że WIG przebije linię, będzie to sygnał, z którym nie mieliśmy do czynienia od niemal roku.

Obecnie linia znajduje się na wysokości wymienionego wcześniej dołka z grudnia (39 169 pkt), co zwiększa jego znaczenie techniczne.Na koniec warto zauważyć, że ewentualne sforsowanie opisanych wsparć byłoby równoznaczne ze spadkiem WIG do poziomu najniższego od co najmniej dziesięciu tygodni. Także to wydarzenie byłoby bezprecedensowe na tle dotychczasowego trendu wzrostowego.

[srodtytul]Jaka strategia?[/srodtytul]

Podsumowując, na podstawie tych kilku kryteriów można nakreślić szkic strategii na najbliższe tygodnie. Jeśli WIG przebije poziom 39 tys. pkt (generując sygnały sprzedaży, jeśli chodzi o średnią kroczącą, linię obrony oraz ostatnie dołki), to można będzie uznać, że dotychczasowy trend wzrostowy się załamuje. Byłaby to zapowiedź kłopotów dla posiadaczy akcji w perspektywie przynajmniej kilku kolejnych miesięcy. Z drugiej strony, dopóki wymienione sygnały sprzedaży się nie pojawią, nie warto uprzedzać faktów. Skoro do tej pory obecny trend wzrostowy okazywał się silniejszy od dziewięciu przejściowych korekt, to nie ma jeszcze powodu, by zakładać, że obecna korekta doprowadzi do jego załamania.

[ramka][link=http://www.parkiet.com/galeria/32,2,890526.html][b]Ewentualna zmiana trendu na giełdzie musiałaby zostać potwierdzona przez wskaźniki wyprzedzające[/b][/link]

Analiza fundamentalna sugeruje, że trwający od lutego 2009 r. trend wzrostowy na GPW jest napędzany przez potężne siły ekonomiczne, takie jak rosnąca dynamika produkcji przemysłowej. W grudniu roczny wzrost produkcji wyniósł 7,4 proc., podczas gdy w dnie kryzysu (w styczniu 2009 r.) przemysł kurczył się w tempie 15,3 proc. Korelacja między dynamiką produkcji i rocznymi zmianami WIG wynosi w ostatnich 12 miesiącach 84 proc., co wskazuje, że wzrost cen akcji jest uzależniony od utrzymania ożywienia gospodarczego.Pewien problem dla inwestorów posługujących się analizą fundamentalną polega jednak na tym, że punkty zwrotne w twardych danych makro pojawiają się zbyt późno w stosunku do zmiany tendencji na giełdzie. Jeśli chodzi o dane o produkcji, to są one z miesiąca na miesiąc zbyt chwiejne, by można było szybko stwierdzić punkt zwrotny. Można co prawda „wygładzić” je, stosując np. 3-miesięczną średnią, ale wówczas sygnały są bardzo opóźnione (przykładowo zdecydowane odbicie takiej „wygładzonej” dynamiki produkcji dało się zaobserwować dopiero w połowie maja ub.r., czyli po odbiciu WIG aż o 40 proc. od dna bessy).Istnieje jednak pewien sposób na uchwycenie zmian tendencji w gospodarce wystarczająco szybko – wskaźniki wyprzedzające. Przykładowo już na początku kwietnia ub. r. pisaliśmy o tym, że silne odbicie wskaźnika PMI może być zapowiedzią przełomu, i tak faktycznie się stało. Gdyby PMI zaczął nagle mocno spadać, to byłby to sygnał świadczący o tym, że coś stanęło na drodze do ożywienia gospodarczego (najnowszy odczyt PMI poznamy na początku lutego). [/ramka]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?