Huśtawka nastrojów nie zmieniła trendu na rynku akcji

Dopóki wydarzenia rozgrywają się powyżej lutowego dołka, są mało istotne na dłuższą metę

Publikacja: 15.05.2010 02:16

Huśtawka nastrojów nie zmieniła trendu na rynku akcji

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz Rafał Guz

Z taką dynamiką wydarzeń na rynkach jak w ostatnich dwóch tygodniach nie mieliśmy już dawno do czynienia. Wszystko zaczęło się od powoli rozkręcającej się korekty spadkowej na giełdach, którą można interpretować jako uzyskanie przewagi niekorzystnych czynników fundamentalnych (obawy o finanse krajów PIIGS i, szerzej, strach przed narastaniem długu publicznego w skali globalnej) nad korzystnymi (lepsze od oczekiwanych wyniki amerykańskich spółek w I kwartale).Kulminacyjnym momentem procesu rozkręcania się owej korekty było tąpnięcie na Wall Street w czwartek 6 maja.

Chociaż pojawiły się teorie szukające przyczyn owego kilkuminutowego załamania (zwanego Flash Crash, czyli błyskawicznym krachem) w kwestiach czysto instytucjonalnych czy systemowych (takich jak rzekome błędne, ogromne zlecenie sprzedaży, manipulacja, nieefektywne działanie systemu handlu, algorytmy komputerowe), to – jak pisaliśmy przed tygodniem – okoliczności towarzyszące tym wydarzeniom są bardzo złożone (począwszy od faktu, że nie był to wyrwany z kontekstu incydent, lecz kontynuacja korekty spadkowej, a skończywszy na teorii wskazującej, że podobnie jak w przypadku krachu w październiku 1987 r. warunki do tąpnięcia stworzyło zderzenie szybko poprawiającej się koniunktury w amerykańskim przemyśle z trwającym od miesięcy spadkiem dynamiki podaży pieniądza).

[srodtytul]Od paniki do euforii[/srodtytul]

Kolejnym epizodem w tym rynkowym dramacie okazało się gwałtowne odbicie na początku mijającego tygodnia, dla którego impulsem stało się porozumienie w sprawie programu ratunkowego na wypadek rozprzestrzenienia się na inne kraje strefy euro „greckiej choroby”. Poniedziałkowe otwarcie WIG, od razu 2,6 proc. na plusie (a później kontynuacja zwyżki przez całą sesję), było ciosem dla tych graczy, którzy pod wpływem wcześniejszej przeceny pozbyli się akcji, a szczególnie dla tych, którzy zdecydowali się na otwarcie krótkich pozycji.

Dynamika tych wydarzeń robiła wrażenie – poniedziałkowa luka hossy na otwarciu całkowicie zakryła poprzedzającą ją lukę bessy z piątku. Jeśli zsumujemy bezwzględne zmiany WIG w ciągu dwóch najbardziej dramatycznych dni ostatniej zawieruchy (czyli spadek z 7 maja oraz odbicie z 10 maja), to się okaże, że ta dwudniowa suma zmienności wynosząca aż 7,2 proc. była największa od kwietnia 2009 r.

Na pierwszy rzut oka postronny obserwator mógłby podsumować tę huśtawkę nastrojów stwierdzeniem, że giełda to kasyno, w którym jednego dnia się zarabia, a innego traci cały zarobek. Ten pogląd niekoniecznie jednak jest słuszny, jeśli spojrzymy na sytuację rynkową w szerszym kontekście, skupiając się nie na kilkudniowych fluktuacjach, lecz na wielomiesięcznych trendach.

[srodtytul]Formalne warunki spełnione[/srodtytul]

Kluczowe pytanie brzmi: czy tąpnięcie, a później odbicie notowań zmieniło sytuację w dłuższej perspektywie? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, odwołajmy się tradycyjnie do będącej fundamentem analizy technicznej definicji trendu. Według niej o tym, że panuje tendencja wzrostowa, można mówić, jeśli kolejne lokalne dołki i szczyty położone są coraz wyżej.

Przyjrzenie się wykresowi WIG nie pozostawia wątpliwości, że warunek ten pozostaje spełniony, mimo ostatniej zawieruchy mogącej przyprawiać o ból głowy krótkoterminowych graczy.Po pierwsze, ostatni lokalny szczyt będący jednocześnie rekordem hossy (zanotowany 14 kwietnia na wysokości 44 078,65 pkt, biorąc pod uwagę wyłącznie kursy zamknięcia) znajduje się powyżej poprzedniego szczytu (41 617,21 pkt z 20 stycznia br.).

Po drugie, nawet jeśli kulminacyjny punkt ostatniego tąpnięcia (czyli 39 923,58 pkt z 7 maja) nie jest jeszcze ostatecznym dnem całej korekty spadkowej rozpoczętej w drugiej połowie kwietnia, to i tak WIG znajduje się wyraźnie powyżej poprzedniego lokalnego dołka (37 322,52 pkt z 11 lutego). Poziom ten należy traktować jako tym bardziej istotny, że praktycznie pokrywa się z lokalnym minimum z początku listopada ub.r.

[srodtytul]Trzy scenariusze[/srodtytul]

Taka interpretacja sytuacji rynkowej stanowi ramy do dalszej analizy. Na jej podstawie można wyobrazić sobie trzy scenariusze dalszego rozwoju wydarzeń. Pierwszy z nich to szybka kontynuacja trendu wzrostowego, czyli powrót WIG w kierunku kwietniowego szczytu, a następnie przebicie go. Scenariusz ten można traktować jako bazowy, ponieważ jest zgodny z kierunkiem trendu, a sytuacja przebiegała według takiego schematu już wiele razy w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

Drugi wariant to pogłębienie dołka z 7 maja, a następnie sforsowanie lutowego minimum. Ze względu na kluczowe znaczenie tego drugiego poziomu wydarzenie takie należałoby traktować jednoznacznie – jako załamanie wielomiesięcznego trendu wzrostowego. W tej sytuacji trudno byłoby się upierać, że podaż nie zaczyna zdobywać długoterminowej przewagi nad popytem.

Jest też jeszcze scenariusz pośredni, zakładający, że WIG ani nie zdobędzie się szybko na atak na szczyt, ani też nie zdoła przebić lutowego dołka. Oznaczałoby to ustabilizowanie się notowań, które ze względu na duży dystans dzielący oba te kluczowe poziomy (18 proc.) mogłoby trwać nawet kilka miesięcy.

W tym kontekście przebicie któregoś z dwóch wskazanych wcześniej technicznych poziomów będzie jednoznacznym zaleceniem co do sposobu dalszego postępowania. Zakładając, że obecnie domyślna pozycja w akcjach jest długa (ponieważ nadrzędny trend jest ciągle wzrostowy, tak jak to wcześniej wykazaliśmy), to ani scenariusz optymistyczny (czyli przebicie styczniowego szczytu), ani też pośredni (czyli stabilizacja) nie będą sugerowały zmiany tej domyślnej pozycji.

Do zamknięcia długich pozycji w akcjach zachęcać będzie dopiero scenariusz pesymistyczny, czyli przebicie lutowego dołka. Obecnie WIG znajduje się ciągle 10 proc. powyżej tej decydującej bariery.

[ramka][b]Pogarsza się jakość trendu wzrostowego[/b]

Chociaż tendencja zwyżkowa się utrzymuje, to jej jakość (rozumiana jako stabilna zwyżka, nieprzerywana głębokimi korektami) coraz bardziej się pogarsza. Doświadczyć tego mogą inwestorzy opierający decyzje na średnich kroczących. Przykładowo, o ile od kwietnia ub.r. do stycznia br.

WIG znajdował się nieprzerwanie powyżej półrocznej średniej (co świadczyło o stabilnym trendzie), o tyle w ostatnich trzech miesiącach strategia oparta na tym narzędziu dała już dwa błędne sygnały. Pierwszy pojawił się w lutym, kiedy WIG po kilku dniach od przebicia średniej ruszył w górę. Drugi błędny sygnał wystąpił przed tygodniem i został anulowany w spektakularny sposób – WIG jednego dnia znalazł się 1,7 proc. poniżej średniej, a podczas następnej sesji otworzył się 2,6 proc. powyżej niej.

Historia przestrzega jednak przed traktowaniem pogarszającej się jakości trendu jako zapowiedzi jego załamania. Chociaż np. na jesieni 2007 r. powtarzające się błędne sygnały wysyłane przez średnią kroczącą faktycznie poprzedzały początek bessy, to znów w połowie 2005 r. feralna seria błędnych wskazówek była testem cierpliwości graczy przed kolejną, gwałtowną fazą hossy.[/ramka]

[ramka][b]Nie na wszystkich rynkach wsparcia są równie daleko[/b]

Podobnie jak na wykresie WIG układ dołków i szczytów świadczy o utrzymywaniu się trendu wzrostowego w przypadku np. amerykańskiego S&P 500 czy też indeksu MSCI dla rynków wschodzących. Nie na wszystkich giełdach sytuacja wygląda jednak tak samo. Uwagę zwraca walka indeksu rynku w Szanghaju o utrzymanie się powyżej dołka z sierpnia ub.r. Specyficzna jest też sytuacja np. głównego europejskiego indeksu Stoxx 600, w przypadku którego dołek ostatniego tąpnięcia pokrywa się z lutowym minimum. Oznacza to, że groźba rychłego przetestowania wsparcia jest w tym wypadku bardzo realna.[/ramka]

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?