Zastój na giełdzie jest uzasadniony

Zahamowanie wzrostu wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu tłumaczy, dlaczego w tym roku kontynuacja hossy na GPW przychodzi z takim trudem. Nie jest to jednak jeszcze warunek wystarczający do tego, by należało oczekiwać powrotu bessy

Publikacja: 05.06.2010 10:31

Zastój na giełdzie jest uzasadniony

Foto: GG Parkiet

Najnowszy, słabszy od oczekiwań odczyt wskaźnika wyprzedzającego PMI dla polskiego przemysłu wywołał wiele komentarzy. Nic dziwnego, bo jest to jedna z najbardziej użytecznych dla inwestorów wskazówek co do relacji między gospodarką a kursami akcji (w ostatnich 12 miesiącach korelacja między PMI i roczną dynamiką WIG wynosi 89 proc., co jest rzadko spotykane w przypadku większości danych makro, ponadto wartości PMI poznajemy tuż po zakończeniu miesiąca).

[srodtytul]Stabilizacja w okolicy szczytów[/srodtytul]

Wart uwagi jest przy tym nie tyle sam fakt, że odczyt był niższy od prognoz (rzadko się zdarza, by jakiekolwiek dane gospodarcze były idealnie zgodne z przewidywaniami), ale to, jak wygląda on w szerszym kontekście historycznym. Po pierwsze, od początku roku widać stabilizację PMI w przedziale 51–52,5 pkt. W porównaniu z listopadem 2009 r. wskaźnik nie zrobił jakiegokolwiek postępu (a nawet nieznacznie spadł – z 52,4 do 52,2 pkt). Jest to ogromna odmiana w stosunku do tego, co działo się w minionym roku – w okresie od stycznia do listopada PMI niemal nieprzerwanie i szybko rósł, pokonując długą drogę od dna kryzysu.

Biorąc pod uwagę wspomnianą silną korelację z dynamiką WIG, w tym kontekście jasne się staje, dlaczego indeks szerokiego rynku znajduje się ciągle na poziomie zbliżonym do tego z jesieni 2009 r., a silny trend wzrostowy przerodził się w tym roku w huśtawkę nastrojów.

Po drugie, nie wnikając w bezpośrednie przyczyny zahamowania wzrostu PMI (można sądzić, że jak zwykle impuls przychodzi ze świata, gdzie też widać słabnięcie wzrostu lub nawet spadek wskaźników wyprzedzających), widać, że obszar, w którym ten wzrost zahamował, nie jest przypadkowy.

Jest to strefa poprzednich, historycznych szczytów cyklu koniunkturalnego, które zanotowano w przedziale od 52,4 pkt (luty 2000 r.) poprzez 55,3 (listopad 2006 r.) do 56,9 pkt (kwiecień 2004 r.).Sytuacja, w której PMI stracił impet u historycznych szczytów cyklu koniunkturalnego, jest potencjalnie niebezpieczna dla posiadaczy akcji. Powód jest prosty – po każdej fazie wzrostowej nadchodzi nieuchronnie czas na fazę spadkową owego cyklu.

[srodtytul]Ewakuacja czy dopiero wstępny sygnał?[/srodtytul]

Czy w tej sytuacji należy czym prędzej uciekać z rynku akcji? Na tak radykalne wnioski wciąż jeszcze za wcześnie. Obliczana przez nas trzymiesięczna średnia z PMI („wygładzona” z chwilowych wahań) na razie spadła dopiero jeden raz od szczytu, i to jedynie symbolicznie (52,48 do 52,42 pkt).

O załamaniu pozytywnych tendencji nie może być w tej sytuacji mowy. Nawet jeśli poważnie potraktujemy ów spadek, to wycofywanie się z rynku akcji na podstawie takiego sygnału w przeszłości było zazwyczaj zdecydowanie przedwczesne. Jeśli jako sygnał sprzedaży przyjmiemy pierwszy spadek trzymiesięcznej średniej PMI z poziomu przekraczającego 51 pkt, to jedynie na początku 2000 r. była to trafna wskazówka (zaraz potem zaczęła się bessa).

W pozostałych dwóch przypadkach spadkowa faza cyklu na rynku akcji albo była wyjątkowo łagodna (rok 2004 – wówczas zamiast bessy był zastój na rynku małych spółek), albo doszło do niej z dużym opóźnieniem (podczas gdy omawiany sygnał pojawił się już lutym 2006 r., to hossa skończyła się dopiero w połowie 2007 r.).

Można na tej podstawie dojść do wniosku, że zastój PMI jest powodem do ucieczki z rynku akcji tylko pod warunkiem, że faza wzrostowa w gospodarce odwróci się na spadkową w sposób gwałtowny i natychmiastowy (tak jak na początku 2000 r.).

[srodtytul]Wskaźnik OECD nie potwierdza (jeszcze) obaw[/srodtytul]

Jeśli tak się jednak nie stanie (nie pojawi się żaden szok w gospodarce, który spowodowałby taki czarny scenariusz), zanim rozpocznie się faza spadkowa cyklu koniunkturalnego (co jest nieuchronne), czekać nas będzie nawet wielomiesięczna faza przejściowa, w trakcie której ciągle będzie można zarabiać na akcjach.Argumentem za tym, by nie wyciągać pochopnych wniosków na podstawie zastoju PMI, jest także zachowanie innego wskaźnika wyprzedzającego, obliczanego przez OECD (Composite Leading Indicator, CLI).

Jak widać na wykresie obok, także CLI jest już wyżej niż u szczytu hossy internetowej w 2000 r., ale jednocześnie wciąż wyraźnie poniżej szczytów z początku 2004 r. i wiosny 2007 r. Wskaźnik ten ma taką przewagę nad PMI, że porusza się w bardzo stabilnych, niezmąconych chwilowymi wahaniami, trendach (co prawda OECD rewiduje odczyty nawet daleko w przeszłość, ale nie powoduje to istotnego przesuwania się punktów zwrotnych). Dopiero jego spadek należałoby więc traktować jako potwierdzenie załamywania się pozytywnych tendencji.

[srodtytul]Warto poczekać na potwierdzenieze strony rynku[/srodtytul]

Na koniec warto do tych omówionych powyżej zależności dodać jeszcze jeden warunek. Wszelkie rozważania na temat fundamentów – nawet jeśli są trafne na dłuższą metę – to aby nabrały realnego znaczenia, muszą zostać potwierdzone przez rynek, który sam w sobie ma zdolność wyprzedzania zjawisk w gospodarce.

W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera poziom wsparcia, jakim dla indeksów na GPW jest lutowy dołek (37322 pkt w przypadku WIG). Dopóki jest niezagrożony, jest to wyraz szans na utrzymanie trendu bocznego, a nawet nowe szczyty hossy. Jeśli dołek zostanie pogłębiony, będzie to jednak wyraz obaw co do tego, że zahamowanie zwyżki PMI jest wstępem do fazy spadkowej.

[ramka]

[b]Co pisaliśmy o PMI:[/b]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/797448.html]W przeszłości tak zdecydowane odbicie wskaźnika PMI dla polskiego przemysłu jak w ostatnich trzech miesiącach było zapowiedzią dwucyfrowych zysków z inwestycji w akcje[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/832787.html]Do historycznych szczytów wskaźników wyprzedzających jest ciągle bardzo daleko, co świadczy o dużym potencjale wzrostowym[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/827857.html]Potencjał wzrostowy PMI (a w konsekwencji rynku akcji) jest jeszcze ogromny, biorąc pod uwagę, że wskaźnik dopiero zbliża się do dołków spowolnienia gospodarczego z 1998 roku i 2001 r.[/link]

[link=http://www.parkiet.com/artykul/874772.html]Wskaźnik PMI wkracza do strefy niebezpiecznie wysokich odczytów[/link]

[/ramka]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?