Kolejne dane makro na świecie potwierdzają, że gospodarka zbliża się do historycznych szczytów cyklu koniunkturalnego. Przed tygodniem pisaliśmy o rocznej dynamice produkcji przemysłowej w USA, która okazała się najwyższa od 12 lat. Tym razem zajmijmy się innym użytecznym dla inwestorów wskaźnikiem – indeksem nastrojów niemieckich przedsiębiorców publikowanym przez instytut Ifo.
W minionym tygodniu okazało się, że w czerwcu wskaźnik ten urósł do poziomu 101,8 pkt i znalazł się najwyżej od dwóch lat (precyzyjnie chodzi o wskaźnik klimatu biznesowego; instytut publikuje też inne subindeksy). Jak za chwilę postaramy się wykazać, tak wysoki odczyt może być argumentem zarówno optymistów, jak i pesymistów – wiele zależy od horyzontu inwestycyjnego i strategii.
[srodtytul]Tak rodziły się bessy[/srodtytul]
Pesymiści mogą trafnie wskazywać, że wskaźnik Ifo wkroczył w niebezpieczną strefę, w której narodziły się dwie ostatnie wielkie bessy. W 2000 r. niemieckie akcje (a w ślad za nimi polskie) dojrzewały do wielomiesięcznego krachu, gdy wskaźnik Ifo osiągnął poziom dokładnie taki jak obecnie – 101,8 pkt. Od końca miesiąca, w którym podano ten odczyt, w ciągu roku indeks DAX spadł o 14 proc., w ciągu dwóch lat – o 32 proc., a w ciągu trzech – aż o 58 proc.
Z kolei jeśli chodzi o poprzednią bessę, to po trzech latach od momentu przekroczenia przez wskaźnik Ifo poziomu 101 pkt DAX był 24 proc. poniżej wartości początkowej. Najwyraźniej więc długoterminowe inwestowanie w warunkach tak dużego optymizmu przedsiębiorców u naszych zachodnich sąsiadów jest bardzo ryzykowne.