Ekonomicznymi i giełdowymi niedźwiedziami kieruje już w małym stopniu obawa przed kryzysem zadłużeniowym w strefie euro. Teraz ich uwagę przykuwają głównie oznaki spowolnienia gospodarczego w USA i spekulacje na temat powrotu recesji do amerykańskiej gospodarki. Niepokój analityków i inwestorów wzbudziły m.in. dane o PKB w drugim kwartale. Tempo jego wzrostu wyniosło 1,6 proc., czyli wyraźnie zwolniło. W pierwszym kwartale wynosiło 3,7 proc.
[srodtytul]Obóz pesymistów[/srodtytul]
Na to, że aktywność gospodarcza w USA zwalnia, zwrócił uwagę m.in. Fed w swoim komunikacie z początku sierpnia. Szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke wykluczył jednak możliwość powrotu recesji. Innego zdania jest były szef Fedu Alan Greenspan, który twierdzi, że spadek amerykańskiego PKB jest znowu możliwy. Podobnego zdania jest kilku innych prominentnych ekspertów.
Noblista Paul Krugman, ekonomista z Uniwersytetu Princeton, powtarza od dłuższego czasu w swoich felietonach w „New York Timesie”, że USA wpadły we wczesną fazę długotrwałej ekonomicznej depresji, okresu podobnego do japońskiej „straconej dekady”. Uratować sytuację może jedynie nowa runda fiskalnej stymulacji gospodarki.
– Jest 50 proc. szans na powrót recesji. Tego się właśnie spodziewam – twierdzi Robert Shiller, ekonomista z Uniwersytetu Yale, czołowy amerykański ekspert od rynku nieruchomości.– Ryzyko powrotu recesji do rozwiniętych gospodarek wzrosło do 40 proc. – uważa Nouriel Roubini, ekonomista, który przewidział obecny kryzys.