Podstawowa zasada relacji inwestorskich: Nie komplikuj, głupku!

W ostatnim tygodniu miałem okazję uczestniczyć w szkoleniu, które było poświęcone relacjom inwestorskim z inwestorami indywidualnymi.

Aktualizacja: 19.02.2017 03:41 Publikacja: 02.07.2012 06:00

Michał Masłowski, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych

Michał Masłowski, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych

Foto: Archiwum

Tuż po jego zakończeniu zostałem poproszony o podsumowanie wydarzenia jednym zdaniem i udzielenie jednej zwięzłej porady przedstawicielom działów relacji inwestorskich: jak należy się komunikować z inwestorami. Nic lepszego od zasady KISS wymyślić się tutaj nie da.

Zasada KISS, czyli „keep it simple, stupid", wywodzi się z informatyki, w szczególności jest popularna wśród twórców oprogramowania. Programiści w ten sposób przekazują sobie informację o tym, żeby zbytnio nie komplikować kodu – im prościej i bardziej przejrzyście, tym lepiej. Ta sama zasada obowiązuje w relacjach inwestorskich.

Prezesi spółek giełdowych żyją często w złudnym przeświadczeniu, że przeciętny inwestor giełdowy wie o ich spółce wszystko. Nic bardziej mylnego. Dla przeciętnego inwestora dana spółka może być jedynie tickerem, który akurat zobaczył w notowaniach giełdowych. Należy zatem założyć, że przeciętny inwestor wie o danej spółce nic lub prawie nic. Toteż rolą relacji inwestorskich jest poprowadzić tego inwestora za rękę i wszystkiego go powoli nauczyć.

A zatem wszystko, co spółka publikuje na stronie www, przede wszystkim komunikaty, powinny być skonstruowane tak, żeby każdy inwestor, nawet ten początkujący, miał szansę przebić się przez gąszcz prezentowanych materiałów. W szczególności dotyczy to spółek prowadzących działalność typu B2B, a więc taką, gdzie końcowym klientem spółki nie jest osoba fizyczna.

Jako przykład negatywny, niepotrzebnie skomplikowanego komunikatu, chciałbym przytoczyć fragment raportu bieżącego Petrolinvestu (znanej zresztą z niewiarygodnie niezrozumiałych komunikatów):

Reklama
Reklama

„W czasie dopływu gazu odwiert wypełniony był płuczką wiertniczą o ciężarze właściwym 1,77 g/cm3. Po stwierdzeniu dopływu zamknięto głowicę przeciwerupcyjną, a następnie na czas potrzebny do przygotowania płuczki o większym ciężarze, przy zamkniętej głowicy prowadzono płukanie odwiertu w celu wymycia z odwiertu jak największej ilości gazu ziemnego i kondensatu. W czasie płukania gaz dopływający do odwiertu powodował spadek ciężaru płuczki wiertniczej nawet do wartości około 0,50 g/cm3. Ilość gazu ziemnego była tak duża, że zaszła konieczność jego separowania i spalania na flarze."

I tu pojawia się pytanie, jaki jest sens publikowania czegoś takiego? Kto, poza superspecjalistami z branży wydobywczej, zrozumie cokolwiek z tego komunikatu? Czy przeciętny inwestor ma szansę zainteresować się taką spółką, gdy komunikacja z nim prowadzona jest bardzo specjalistycznym językiem o spalaniu gazu ziemnego „na flarze"? Według mnie nie. Pamiętajmy zatem o zasadzie KISS, to ważne, szczególnie dla drobnych inwestorów.

Analizy rynkowe
Akcje giełdowych mocarzy w pogoni za rekordami
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Analizy rynkowe
Wrzesień na warszawskiej giełdzie – duże ruchy w średnich spółkach
Analizy rynkowe
Ten miesiąc należał do metali szlachetnych
Analizy rynkowe
Wrzesień metali szlachetnych. Rekord za rekordem
Materiał Promocyjny
Ruszyła ofensywa modelowa Nissana
Analizy rynkowe
Czarne konie na GPW, czyli ponad 30 niedowartościowanych spółek
Analizy rynkowe
Zyski na fali wznoszącej. Kto może liczyć na wynikowe żniwa?
Reklama
Reklama