Mowa tu na przykład o uchwałach dotyczących dużych emisji, w szczególności z wyłączeniem praw poboru, przy cenie istotnie odbiegającej od rynkowej, uchwałach w sprawie wypłaty dywidendy czy też np. skupu akcji, bądź bardzo istotnych zmian w statucie. Co ważne, nierzadko w toku obrad dochodzi do znaczących zmian w pierwotnie publikowanych projektach uchwał, co dodatkowo może tworzyć dla inwestorów element zaskoczenia, kreujący istotny wpływ na notowania akcji. Niestety, zdecydowana większość spółek czeka z publikacją takich informacji do momentu przekazania raportu bieżącego na temat wszystkich uchwał podjętych podczas obrad WZA. Czy słusznie? Na pewno nie. Takie procedowanie niesie bowiem wiele czynników ryzyka. Zarówno tych dotyczących ujawnienia informacji poufnej, jak i możliwości jej wykorzystania. Niestety, spółki, choć mają obowiązek niezwłocznej publikacji raportu, to korzystają z dodatkowego zapisu mówiącego o obowiązku przekazania raportu w okresie jednocześnie nie dłuższym niż 24 godziny od wystąpienia danego zdarzenia.

Czy powinno się tak długo czekać?

Oczywiście nie każda uchwała ma charakter cenotwórczy, stąd przed decyzją o jej przyśpieszonej publikacji każdorazowo należy ją ocenić. Niemniej nierzadko okazuje się, że informacje przekazane po zakończeniu obrad w formie pełnej treści podjętych uchwał wpływały w znaczący sposób na notowania akcji, a to może potwierdzać tezę, że bardzo istotna informacja wykreowana podczas obrad, choć zapowiedziana w projektach uchwał, to była jednak informacją cenotwórczą. Należy przecież pamiętać, że w zależności od akcjonariatu, nie ma gwarancji, że każdy projekt uchwały zostanie przegłosowany czy też np. zaakceptowany w pierwotnej formie. Tymczasem podczas obrad w posiadanie takiej informacji może wejść z reguły wiele osób. Oczywiście, choć z zasady zabrania się ujawniania czy wykorzystania informacji poufnej, to jednak taka sytuacja rodzi pokusy, aby z niej skorzystać, nawet mimo poważnych sankcji ciążących na osobie ujawniającej taką informację. Osobiste wykorzystanie takiej informacji staje się z prostych przyczyn zbyt ryzykowne. Niemniej jest jednak ryzyko, że dana informacja trafi dalej, do osób trzecich. Jak z kolei wiadomo, udowodnienie takich zdarzeń nie jest łatwe, choć jest możliwe.

Jak powinno wyglądać wzorowe raportowanie?

Niestety, dziwić może takie procedowanie spółek. Firmy przecież jeszcze przed obradami dysponują stosownymi dokumentami dotyczącymi planowanych uchwał. W przypadku, gdy dochodzi do podjęcia uchwał, mogą więc z reguły (jeśli nie doszło do bardzo istotnych zmian w projekcie uchwały) w dość szybkim czasie, w praktyce niemal z automatu przekazać informację o kwocie uchwalonej dywidendy. Gdy jej wartość jest duża, czy też gdy odbiega od pierwotnie rekomendowanej przez zarząd. Wówczas może wpłynąć na kurs czy też o parametrach emisji z adnotacją, że pełna treść uchwały przekazana zostanie w raporcie bieżącym dotyczącym uchwał podjętych podczas obrad WZA. Spółki mogą podczas obrad dysponować nawet wstępną formatką takiego raportu. Pytanie, czy takie procedowanie jest aż tak trudne i problematyczne, skoro spółki zazwyczaj działają inaczej. Czy też jednak za takim działaniem stoi lenistwo (konieczność publikacji w praktyce dwóch raportów zamiast jednego), strach przed popełnieniem błędu czy też np. rekomendacje niektórych kancelarii, które mogą sugerować spółkom inną formę raportowania. Najgorsze, że cierpią na tym akcjonariusze i transparentność rynku. Najważniejsze jednak, że spółek, które raportują jeszcze w trakcie obrad, bądź tuż po ich zakończeniu, jest coraz więcej. Taka praktyka, szczególnie gdy będzie powielana, być może z czasem stanie się standardem na rynku. Niemniej do pełnego sukcesu trzeba wsparcia podmiotów, które z reguły decydują o polityce informacyjnej spółek, a więc kancelarii prawnych czy też np. agencji PR. Innym rozwiązaniem mogłyby być transmisje online obrad, do których dostęp miałby każdy inwestor. Wówczas byłaby gwarancja równego dostępu do informacji dla każdego.