Firmy, które postawiły na organiczny rozwój, wychodzą z założenia, że ich model biznesu umożliwi szybki wzrost bez przejmowania gotowej działalności. Zdaniem Adama Łukojcia, zarządzającego Skarbca TFI, największym plusem strategii polegającej na wzroście organicznym jest to, że nie trzeba ponosić jednorazowego dużego wydatku na przejęcie. – Działalność może rosnąć stopniowo – w takim tempie, na jaki pozwala zarówno rynek, jak i możliwości finansowe i organizacyjne spółki. Co istotne, firma nie ponosi ryzyka związanego z przejęciami. Wiele akwizycji jest po latach ocenianych jako nieudane posunięcie, bo kupujący zapłacił za dużo, nie osiągnął planowanych synergii albo nie poradził sobie ze zintegrowaniem przejmowanej spółki. Rozwijając się organicznie, spółka ma lepszą kontrolę zarówno nad organizacją, jak i nad finansami – wyjaśnia ekspert.
Kamil Hajdamowicz, analityk BM BNP Paribas Polska, zwraca uwagę, że w przypadku strategii opartej na wzroście organicznym trudno oczekiwać równie szybkich efektów, jakie daje rozwój firmy dokonywany dzięki przejęciom. – W przypadku rozwoju wewnętrznego pierwsze korzyści pojawiają się znacznie później, podczas gdy spółka musi ponosić zwiększone wydatki inwestycyjne. Wiąże się to ze zwiększonym ryzykiem takiego projektu, z uwagi na niepewne przyszłe przepływy pieniężne z takiego przedsięwzięcia – wskazuje specjalista. W takich warunkach łatwo przeinwestować, zwłaszcza jeśli spółka podejmuje decyzję o rozwoju w okresie prosperity. – Niedoszacowanie skutków spowolnienia gospodarczego może się odbić na rentowności biznesu spółki. Takie ryzyko zwiększa się zwłaszcza w przypadku znaczącego wzrostu dźwigni finansowej – wyjaśnia.
Detal stawia na rozwój
W ostatnich latach na rozwój organiczny często decydowały się spółki z sektora detalicznego, opierającego biznes na sieci własnych sklepów i franczyzy. – Strategia rozwoju w branży detalicznej odzieżowo-obuwniczej bazuje na wzroście organicznym, przede wszystkim w oparciu o zwiększanie powierzchni sklepowej, jak również poprawie sprzedaży porównywalnej. CCC jest klasycznym przykładem takiej właśnie spółki. Na przestrzeni ostatnich trzech lat grupa zwiększyła przychody niemal dwukrotnie – zauważa Maria Mickiewicz, analityk BESI Grupo Novo Banco.
Jej zdaniem plany rozwojowe CCC na kolejne lata wyglądają bardzo ambitnie i będą dla spółki prawdziwym testem na rynkach zagranicznych. – W ciągu trzech lat CCC planuje zwiększyć powierzchnię sprzedaży o ponad 90 proc., czyli aż o 268 tys. mkw., przy czym rynki Europy Środkowej mają odpowiadać za ponad 70 proc. wzrostu, tym samym rozwój na rynkach zachodnich (Niemcy i Austria) schodzi trochę na drugi plan. Z jednej strony CCC ma już zbudowaną silną pozycję w Europie Środkowej i dalszy wzrost w tym regionie niesie ze sobą zdecydowanie mniejsze ryzyko niż w krajach Europy Zachodniej. Z drugiej jednak strony, w perspektywie kilku lat, rolę motorów wzrostu w CCC powinny przejąć nowe rynki Europy Zachodniej. W tym obszarze CCC musi jednak dopiero udowodnić inwestorom, że jest w stanie sobie na nowych rynkach poradzić – uważa Mickiewicz
Unikalny model biznesu
Imponującym wzrostem biznesu w ostatnich latach może się pochwalić Kruk, który skorzystał na tym, że rynek windykacyjny w Polsce rósł. To w połączeniu z istotnymi przewagami konkurencyjnymi przełożyło się na wysokie, dwucyfrowe tempa wzrostu przychodów i zysków firmy. – Ostatnie lata były sprzyjające dla rynku windykacyjnego. Banki wystawiały dużo portfeli złych długów na sprzedaż, a Kruk aktywnie w nie inwestował, nie mając większych problemów ze sfinansowaniem kolejnych zakupów portfeli. Warto podkreślić, że spółce sprzyjała dobra sytuacja na polskim rynku pracy, co przekładało się na wysoki poziom spłat – wyjaśnia Łukasz Jańczak, analityk BESI Grupo Novo Banco.