Rozwój organiczny daje też duży wzrost

Przemyślana strategia rozwoju organicznego może znacząco podnieść potencjał spółki, choć bywa kosztowna i nie daje natychmiastowych efektów.

Aktualizacja: 01.04.2015 19:03 Publikacja: 01.04.2015 12:32

Rozwój organiczny daje też duży wzrost

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Hawalej gh Grzegorz Hawalej

Firmy, które postawiły na organiczny rozwój, wychodzą z założenia, że ich model biznesu umożliwi szybki wzrost bez przejmowania gotowej działalności. Zdaniem Adama Łukojcia, zarządzającego Skarbca TFI, największym plusem strategii polegającej na wzroście organicznym jest to, że nie trzeba ponosić jednorazowego dużego wydatku na przejęcie. – Działalność może rosnąć stopniowo – w takim tempie, na jaki pozwala zarówno rynek, jak i możliwości finansowe i organizacyjne spółki. Co istotne, firma nie ponosi ryzyka związanego z przejęciami. Wiele akwizycji jest po latach ocenianych jako nieudane posunięcie, bo kupujący zapłacił za dużo, nie osiągnął planowanych synergii albo nie poradził sobie ze zintegrowaniem przejmowanej spółki. Rozwijając się organicznie, spółka ma lepszą kontrolę zarówno nad organizacją, jak i nad finansami – wyjaśnia ekspert.

Kamil Hajdamowicz, analityk BM BNP Paribas Polska, zwraca uwagę, że w przypadku strategii opartej na wzroście organicznym trudno oczekiwać równie szybkich efektów, jakie daje rozwój firmy dokonywany dzięki przejęciom. – W przypadku rozwoju wewnętrznego pierwsze korzyści pojawiają się znacznie później, podczas gdy spółka musi ponosić zwiększone wydatki inwestycyjne. Wiąże się to ze zwiększonym ryzykiem takiego projektu, z uwagi na niepewne przyszłe przepływy pieniężne z takiego przedsięwzięcia – wskazuje specjalista. W takich warunkach łatwo przeinwestować, zwłaszcza jeśli spółka podejmuje decyzję o rozwoju w okresie prosperity. – Niedoszacowanie skutków spowolnienia gospodarczego może się odbić na rentowności biznesu spółki. Takie ryzyko zwiększa się zwłaszcza w przypadku znaczącego wzrostu dźwigni finansowej – wyjaśnia.

Detal stawia na rozwój

W ostatnich latach na rozwój organiczny często decydowały się spółki z sektora detalicznego, opierającego biznes na sieci własnych sklepów i franczyzy. – Strategia rozwoju w branży detalicznej odzieżowo-obuwniczej bazuje na wzroście organicznym, przede wszystkim w oparciu o zwiększanie powierzchni sklepowej, jak również poprawie sprzedaży porównywalnej. CCC jest klasycznym przykładem takiej właśnie spółki. Na przestrzeni ostatnich trzech lat grupa zwiększyła przychody niemal dwukrotnie – zauważa Maria Mickiewicz, analityk BESI Grupo Novo Banco.

Jej zdaniem plany rozwojowe CCC na kolejne lata wyglądają bardzo ambitnie i będą dla spółki prawdziwym testem na rynkach zagranicznych. – W ciągu trzech lat CCC planuje zwiększyć powierzchnię sprzedaży o ponad 90 proc., czyli aż o 268 tys. mkw., przy czym rynki Europy Środkowej mają odpowiadać za ponad 70 proc. wzrostu, tym samym rozwój na rynkach zachodnich (Niemcy i Austria) schodzi trochę na drugi plan. Z jednej strony CCC ma już zbudowaną silną pozycję w Europie Środkowej i dalszy wzrost w tym regionie niesie ze sobą zdecydowanie mniejsze ryzyko niż w krajach Europy Zachodniej. Z drugiej jednak strony, w perspektywie kilku lat, rolę motorów wzrostu w CCC powinny przejąć nowe rynki Europy Zachodniej. W tym obszarze CCC musi jednak dopiero udowodnić inwestorom, że jest w stanie sobie na nowych rynkach poradzić – uważa Mickiewicz

Unikalny model biznesu

Imponującym wzrostem biznesu w ostatnich latach może się pochwalić Kruk, który skorzystał na tym, że rynek windykacyjny w Polsce rósł. To w połączeniu z istotnymi przewagami konkurencyjnymi przełożyło się na wysokie, dwucyfrowe tempa wzrostu przychodów i zysków firmy. – Ostatnie lata były sprzyjające dla rynku windykacyjnego. Banki wystawiały dużo portfeli złych długów na sprzedaż, a Kruk aktywnie w nie inwestował, nie mając większych problemów ze sfinansowaniem kolejnych zakupów portfeli. Warto podkreślić, że spółce sprzyjała dobra sytuacja na polskim rynku pracy, co przekładało się na wysoki poziom spłat – wyjaśnia Łukasz Jańczak, analityk BESI Grupo Novo Banco.

Reklama
Reklama

– Jednocześnie Kruk posiadał istotną przewagę konkurencyjną, jaką jest unikalny model biznesowy polegający na negocjacjach z dłużnikiem. Okazał się on na tyle skuteczny, że i z czasem przyjął się także w innych firmach – dodaje specjalista. Zdaniem Jańczaka dalszy wzrost biznesu Kruka będzie w coraz większym stopniu uzależniony od powodzenia prowadzonej ekspansji na zagranicznych rynkach. – Na polskim rynku windykacyjnym jest już coraz mniej miejsca na spektakularne zwyżki. W dodatku panuje coraz większa konkurencja. Dlatego spółka szuka wzrostu na zagranicznych rynkach, stąd decyzje o wejściu do Niemiec czy Hiszpanii. Firma może sobie pozwolić na zagraniczną ekspansję, ponieważ wciąż ma możliwości, by finansować potencjalne zakupy. Spodziewam się, że zagranica będzie motorem wzrostu Kruka w kolejnych latach, choć oczywiście zaistnienie na nowych rynkach nie jest pozbawione różnego rodzaju ryzyka – podkreśla.

Ambicji na rozwój poza Polską nie kryje Integer. – To przykład spółki skazanej na rozwój organiczny, ponieważ ma unikalny produkt i nie miałaby kogo przejąć za granicą – zwraca uwagę Adam Łukojć. Dzięki innowacyjnemu produktowi – paczkomatom – Integer znacząco zwiększył skalę prowadzonej działalności w ostatnich latach, oplatając siecią paczkomatów kolejne kraje. Dynamiczny wzrost przychodów (w 2014 r. wzrost o 74 proc. rok do roku) na razie nie idzie jednak w parze z zyskami. Ubiegły rok spółka zamknęła pod kreską, co władze Integera tłumaczą kosztowną ekspansją sieci paczkomatów, która dla spółki jest obecnie sprawą pierwszorzędną. – Finalizujemy negocjacje z inwestorem finansowym, który umożliwi rozwój paczkomatów easyPack w kolejnych krajach – zapewnił niedawno Rafał Brzoska, prezes Integera. Na świecie funkcjonuje – w różnych modelach biznesowych – ponad 4 tys. paczkomatów. Integer ma w planach postawienie 12–16 tys. maszyn w samej Europie do końca 2016 roku.

Mix wzrostu organicznego i przejęć

Nierzadko spotykaną strategią wśród rodzimych spółek jest połączenie rozwoju organicznego z działalnością akwizycyjną. Efekty takiego połączenia dobrze oddaje progresja wyników Work Service. Rok 2014 grupa zamknęła z 1,74 mld zł przychodów ze sprzedaży. To prawie o 90 proc. więcej niż rok wcześniej. W podobnym tempie poprawiła też wyniki. Analitycy podkreślają, że strategia spółki doskonale wpisała się w trend rosnącego zainteresowania outsourcingiem pracowników w Polsce i w Europie w ostatnich latach. Oczywiście taki wzrost nie byłby możliwy bez zagranicznej ekspansji.

– Już w ubiegłym roku osiągnęliśmy pozycję lidera na rynku Europy Środkowej pod względem udziałów wartościowych, a nasze ambicje sięgają jeszcze dalej. Mając tak silną pozycję i odpowiednie usytuowanie geograficzne, chcemy wykorzystać niepowtarzalną sytuację na rynku usług personalnych. Rok do roku rośnie on w tempie dwucyfrowym – wyjaśnił Tomasz Hanczarek, prezes Work Service. Zarząd nie ukrywa, że priorytetem jest przede wszystkim dalszy wzrost, zapowiadając przyspieszenie organicznego rozwoju w tym roku oraz dalszą ekspansję za granicą, zwłaszcza w Niemczech. – Teraz ta cała machina rekrutacyjna, którą zbudowaliśmy już w Europie, powinna być coraz bardziej rentowna. Na razie jednak poprawa marż nie jest naszym głównym celem. Chcemy teraz w pełni wykorzystać obecny potencjał rynku usług HR do szybkiego rozwoju grupy – podsumował prezes spółki, komentując opublikowane w ubiegłym tygodniu wyniki.

Wzrost organiczny wspomagany udanymi akwizycjami to także wizytówka Stomilu Sanok, kooperanta największych światowych koncernów samochodowych. Jak podkreśla Tomasz Rodak, analityk DM BOŚ, systematyczny wzrost biznesu spółki w ostatnich latach wynikał głównie ze wzrostu organicznego.

– Główni konkurenci Sanoka borykali się często z trudną sytuacją finansową po minionym kryzysie, co wpływało na ich słaby wizerunek w oczach największych firm motoryzacyjnych. Pozwoliło to Sanokowi, który jest praktycznie niezadłużony, na skokowe zwiększanie sprzedaży i wzrost udziału w rynku. W miarę wzrostu sprzedaży spółka nabierała doświadczenia, a jej produkcja była coraz bardziej efektywna, co skutkowało rosnącymi marżami. Dodatkowo, Sanokowi sprzyjały zniżkujące ceny kauczuków syntetycznych, a własna dywizja mieszanek pozwalała na zachowanie dodatkowej marży w grupie – wyjaśnia Rodak.

Reklama
Reklama

Zdaniem eksperta efekty niedawno dokonanych przejęć mogą być widoczne w kolejnych latach. – Obecnie Sanok skupia się na akwizycjach, które pozwolą na stosunkowo niedrogie zwiększanie mocy produkcyjnych. Tak jest w przypadku przejętego w zeszłym roku Drafteksu, dzięki któremu moce produkcyjne Sanoka w motoryzacji wzrosną niemal dwukrotnie. Ta akwizycja powinna już w roku bieżącym wpłynąć pozytywnie na finanse firmy – mówi analityk DM BOŚ. Warto dodać, że firma ma w planach kolejne przejęcia, m.in. w Chinach i USA.

[email protected]

Analizy rynkowe
Na giełdzie był już szał na gry, OZE i konopie. Teraz czas na drony
Analizy rynkowe
Inwestorzy wierzą w drony. Mamy zbrojeniową hossę?
Analizy rynkowe
Bank Japonii będzie pozbywał się ryzykownych aktywów
Analizy rynkowe
Decyzja Fedu przyjęta z entuzjazmem. Ostatni niedźwiedzie stają się bykami?
Analizy rynkowe
Efekt rosyjskich dronów: co zrobią konsumenci według ekonomistów
Analizy rynkowe
Czy obniżki stóp dadzą hossie nowe paliwo?
Reklama
Reklama