Dane wskazują, że liczba nadanych przesyłek dziennie 2 grudnia 2019 r. przekroczyła rekordowy poniedziałek 17 grudnia 2018 r. Prognozy ekspertów przewidywały, że w grudniu paczek może być nawet 70 proc. więcej tygodniowo niż poza szczytem świątecznym. – Drugi tydzień grudnia przyniósł nam wzrost aż o 80 proc. – opisuje rekordowe wzrosty przedstawicielka Poczty. I dodaje, że obecnie już około 30 proc. e-zakupów jest przez klientów odbieranych w sieci 12 tys. punktów.
Właśnie odbiór własny w tzw. punkcie (sklep, kawiarnia, placówka firmy kurierskiej) lub automacie paczkowym (posiadają je InPost, PP czy DHL) to najnowszy trend na rynku KEP, który za kilka lat może pokonać dostawy kurierem pod drzwi. Justyna Siwek podkreśla, że dynamika tego kanału dostawy jest bardzo wysoka i już w ciągu dwóch pierwszych tygodni grudnia klienci odebrali w punktach odbioru tyle paczek, ile przez cały grudzień 2018 r.
Liderem pod względem maszyn do odbioru paczek w Polsce jest InPost. Posiada on już ponad 6 tys. takich urządzeń. Instaluje je m.in. przy sklepach Dino, Lidl oraz Kaufland w całej Polsce, a także w centrach handlowych Auchan. Z analiz spółki, w którą zainwestowały amerykańskie fundusze inwestycyjne Advent International i KKR, wynika, że największy odsetek korzystania z paczkomatów jest w dużych (81 proc.) i średnich miastach (77 proc.). Choć wysoki on jest także wśród mieszkańców wsi (71 proc.) i miasteczek (74 proc.). Firma, którą kieruje znany biznesmen Rafał Brzoska, ma duże ambicje. W 2020 r. ma dysponować już dziesięcioma sortowniami i centrami logistycznymi. Szybki rozwój InPostu to efekt rosnącego zainteresowania takimi usługami (aż 74 proc. dużych e-sklepów oraz 44 proc. małych i średnich oferuje dostawę do paczkomatów). Według raportu Gemius w Polsce w 2019 r. ok. 52 proc. kupujących online deklarowało paczkomat jako najczęściej wybieraną formę dostawy towaru (oznacza to wzrost popularności usługi wśród internautów o 4 pkt proc. w porównaniu z danymi z 2018 r.).
Polaków zakupy bez granic
Innym z trendów, który w coraz większym stopniu przekłada się na dynamikę rynku KEP nad Wisłą, są tzw. zakupy transgraniczne. Chodzi o transakcje, jakie dokonujemy na zagranicznych portalach e-commerce. Dane Gemiusa wskazują, że już co czwarty polski internauta robi właśnie zakupy w serwisach zlokalizowanych w innych krajach (tzw. cross-border). Analitycy nie mają wątpliwości, że liczby te będą tylko rosły. Z danych Mobile Institute, opracowanych dla Izby Gospodarki Elektronicznej, wynika, że 16 proc. wśród tych, co dokonali takiego zakupu, zrobiło to już ponad pięć razy, a 41 proc. – co najmniej dwukrotnie. Obecnie częściej globalny e-konsument to kobieta, a kupowanie za granicą to domena głównie ludzi młodych, w wieku 15–24 lata. Oprócz niższej ceny (73 proc. badanych) do zakupów w takich serwisach poza Polską skłania nas szeroka oferta (49 proc.) oraz dostępność produktów, których nie ma w Polsce (47 proc.) . Najczęstszy wybór to sklepy w Chinach, które słyną ze znacznie tańszych, a także często niespotykanych na naszym rynku produktów. Popularne są też platformy niemieckie, brytyjskie i amerykańskie, gdzie niejednokrotnie można wyszukać markowe produkty elektroniczne w atrakcyjnej cenie.
Takie dostawy transgraniczne to łakomy kąsek dla firm kurierskich. A ich popularność ma rosnąć wraz z szybkością przesyłania towarów. Tomasz Buraś, dyrektor zarządzający DHL Express Poland, wskazuje, iż przesyłki zagraniczne na terenie Unii Europejskiej dostarczane są nawet następnego dnia roboczego. W przypadku zakupów np. z Chin należy jednak założyć doręczenie po 2–3 dniach.