Wraz ze zmianą nastawienia inwestorów wiele spółek z szerokiego rynku wróciło do łask. W efekcie dwu-, a nawet trzycyfrowe stopy zwrotu wypracowane w ciągu zaledwie kilku ostatnich miesięcy nie należały do rzadkości. – Powodów mocnego zachowania firm o mniejszej kapitalizacji jest kilka. Jako pierwszy z nich należy wymienić start programu PPK. Płynność tego sektora jest bardzo niska, dlatego pomimo niewielkiej wysokości kwot wpływających na nowe fundusze programu emerytalnego stanowią one duże wsparcie dla kursów małych i średnich spółek i znacząco poprawiają nastroje inwestorów. Druga kwestia, już bardziej fundamentalna, to bardzo dobre wyniki niektórych z tych spółek. Na rynku widać dużą polaryzację pomiędzy dobrymi i słabymi firmami, dlatego ważna jest selekcja przy doborze walorów do portfela. Kolejną kwestią przemawiającą za kupowaniem akcji tych spółek są ich niskie wyceny, które przy poprawiających się wynikach wydają się atrakcyjne – wskazuje Marek Straszak, zarządzający portfelami w Generali Investments TFI. Zakłada, że pozytywne nastawienie do sektora powinno utrzymać się w kolejnych miesiącach.
Wróciła wiara inwestorów
Najbardziej efektowne odbicie notowań zanotował Mercator Medical. Od październikowego dołka akcje producenta i dystrybutora rękawic medycznych zyskały ponad 150 proc. Katalizatorem notowań okazał wybuch epidemii koronawirusa, która wywołała zwiększony popyt na produkty firmy. – Nasza energia jest ukierunkowana na wykorzystanie obecnej koniunktury. Nie możemy już szybko zwiększyć wolumenów produkcji, możemy jednak zwiększyć ogólną sprzedaż dzięki outsourcingowi i działalności dystrybucyjnej. Nasze moce produkcyjne pozwalają na produkcję 250 mln rękawiczek miesięcznie, mamy ich spore zapasy, a w ramach dystrybucji kupujemy je od zewnętrznych dostawców. W 2020 roku chcielibyśmy osiągnąć dwucyfrowy wzrost dynamiki przychodów – informował niedawno Witold Kruszewski, członek zarządu ds. finansowych Mercatora. Rynek najwyraźniej zdyskontował już pozytywny scenariusz, bo po silnym odbiciu kursu w ostatnich tygodniach zwyżki wyhamowały.
Zaufanie inwestorów odbudował Benefit Systems. Notowania operatora kart sportowych po silnej kwietniowo-majowej przecenie, będącej efektem informacji o pogorszeniu wyników w 2019 roku, powróciły do trendu wzrostowego, odrabiając całą stratę. Zarząd Benefitu podjął działania zaradcze – zarówno po stronie kosztów, jak i po stronie przychodów – które przyniosły pierwsze pozytywne efekty. Zdaniem analityków ten rok pod względem wyników zapowiada się dla spółki na udany. Motorem zakładanej poprawy będzie dalsza penetracja rynku w Polsce, której sprzyjać powinny wzrost wydatków firm na świadczenia pozapłacowe oraz dodatkowa sprzedaż u obecnych klientów. Pozytywny efekt spodziewany jest także dzięki bardziej zrównoważonej ekspansji na rynkach zagranicznych.
Do łask inwestorów wróciło Forte, którego notowania systematycznie zyskują od kilku miesięcy. Rynek najwyraźniej uwierzył, że meblarskiej grupie uda się odbudować rentowność i zrzucić balast długu. O ile poprawa ubiegłorocznych wyników finansowych jest zauważalna (wzrost EBITDA o 20 proc.), o tyle 2020 rok w ocenie analityków obarczony jest niepewnością. Forte po okresie inwestycji jest na etapie ograniczania zadłużenia. Wyzwaniem dla spółki pozostają też koszty pracy, które stanowią istotną pozycję w kosztach ogółem. – Główne wyzwanie dla spółki na 2020 rok to w dalszym ciągu redukcja długu do poziomów uzgodnionych z bankami, tj. poniżej 3x dług netto do EBITDA na koniec I półrocza 2020 r. Choć wydaje się, że spółka jest na dobrej drodze, oznacza to dalsze zaciskanie pasa oraz pracę nad zwiększeniem zysku operacyjnego. A to w obliczu spodziewanego wzrostu kosztów energii elektrycznej, transportu czy pracy, przy ograniczonych możliwościach inwestycyjnych oraz nie najlepszej sytuacji na głównych rynkach zbytu Forte, może być wyzwaniem. Kluczem będzie teraz powtarzalność wyników w następnych kwartałach – uważa Dariusz Dadej, analityk Noble Securities.