Dla giełd europejskich poniedziałek był najgorszym dniem od czerwca 2016 r., czyli od pierwszej sesji po brytyjskim referendum brexitowym. Paneuropejski indeks Stoxx Europe 600 zniżkował po południu o 3,7 proc. Polski WIG20 spadał o 4,3 proc., niemiecki DAX i francuski CAC 40 traciły ponad 4 proc., brytyjski FTSE 100 szedł w dół o 3,5 proc. FTSE MIB, czyli indeks giełdy w Mediolanie, spadał o prawie 6 proc. Włochy znajdowały się w centrum zainteresowania inwestorów po tym, jak doszło tam do pięciu zgonów wywołanych przez koronawirusa. Władze odwołały zajęcia szkolne oraz imprezy publiczne (w tym mecze piłkarskie oraz karnawał w Wenecji). Obawy przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa mocno dotknęły również Grecję. Indeks giełdowy Athex Composite spadał w ciągu dnia nawet o ponad 9 proc.
„Nasze cztery scenariusze dotyczące wirusa Covid-19 to: »zły«, »gorszy«, »brzydki« i »nie do pomyślenia«. Obecnie wygląda na to, że zmierzamy od scenariusza »złego«, oznaczającego, że jedynie Chiny są dotknięte epidemią, do »brzydkiego«, gdzie zarówno gospodarki wschodzące Azji, jak i kraje rozwinięte doświadczają wzrostu liczby infekcji i zgonów" – piszą analitycy Rabobanku.
Koniec iluzji?
Nie powinno być większym zaskoczeniem, że przecena na rynkach europejskich dotknęła w poniedziałek najmocniej akcje producentów dóbr luksusowych i linii lotniczych. Te branże mogą bowiem mocno stracić na załamaniu ruchu turystycznego w Europie. Akcje LVMH Moet Hennessy Louis Vuitton traciły w poniedziałek ponad 7 proc., papiery linii lotniczych Air France-KLM spadały o 9,5 proc., Ryanair Holdings o 11 proc., a EasyJet o 14 proc. Ledwo co, bo w zeszłym tygodniu Stoxx Europe 600 ustanowił rekord. Część analityków twierdzi więc, że inwestorzy w ostatnich tygodniach lekceważyli ryzyko związane z koronawirusem.
– Póki rządy i banki centralne nie wtłoczą płynności na rynki i nie dojdzie do szczytu zachorowań na koronawirusa, coraz bardziej możliwa jest krótkoterminowa korekta wynosząca do 10 proc. Mamy nadzieję na to, że dojdzie później do ożywienia w kształcie litery „V", ale obecnie wygląda na to, że raczej będzie ono w kształcie litery „U" – twierdzi Nigel Green, prezes brytyjskiej firmy konsultingowej deVere Group.
Obawy dotyczące epidemii koronawirusa nie koncentrują się już jednak tylko na skutkach epidemii dla gospodarki chińskiej i spółek zaangażowanych na tamtejszym rynku. Teraz rynek zaczyna się bać recesji w Europie. We Włoszech przypadki zachorowań na koronawirusa skoncentrowały się w dwóch bogatych północnych prowincjach: Lombardii (której największym miastem jest Mediolan, czyli finansowa stolica Włoch) i Veneto. Już samo załamanie ruchu turystycznego może wepchnąć Włochy w recesję. W czwartym kwartale, czyli jeszcze przed epidemią, włoski PKB skurczył się o 0,3 proc. kw./kw. – Pojawienie się wirusa może ściąć 0,25 pkt proc. z włoskiego wzrostu PKB w tym roku – uważa Ignazio Visco, prezes Banku Włoch.