– Coś takiego powinno mieć większe globalne skutki niż wojna handlowa pomiędzy USA a Chinami, gdyż jest przecież powiązana z tak wieloma rzeczami w gospodarce globalnej – twierdzi Rohitesh Dhawan, dyrektor działu energii w Eurasia Group. – Niższe ceny ropy nie sprawią teraz, że ludzie znów wsiądą do pociągów, samolotów i samochodów, i nie zaczną stymulować sektorów gospodarki, które najmocniej zostały dotknięte. Teraz jednak szykuje się finansowa katastrofa związana z problemami producentów ropy łupkowej – uważa Stephen Innes, strateg z Axicorp. Jeszcze przed poniedziałkową przeceną na rynku naftowym wiele amerykańskich spółek wydobywających ropę ze złóż łupkowych doświadczało problemów związanych z niskimi cenami surowca oraz zadłużeniem. Rosja i Arabia Saudyjska zdecydowały się pójść na wojnę cenową (nie zawierając porozumienia w sprawie cięć wydobycia) po to, by uderzyć w amerykański sektor łupkowy. Same jednak mogą też ponieść duże straty. Eksport ropy jest przecież kluczowym źródłem pieniędzy dla ich budżetów. Arabia Saudyjska i inne monarchie znad Zatoki Perskiej wydobywają jednak ropę przy dużo mniejszych kosztach niż Rosja. – Arabia Saudyjska może wytrzymać rok lub dwa lata takiej strategii. Inni nie mogą. Rosja nie powinna długo tego wytrzymać. Myślę, że wróci do rozmów z krajami grupy OPEC+, tak jak to zrobiła kilka lat temu – prognozuje Ryan Lemand, dyrektor w firmie ADS Investment Solutions. HK