S&P 500 w górę, S&P 500 w dół. Według ostatnich ocen nastrojów inwestorów, publikowanych przez portal comparic.pl, wraz ze wzrostem notowań ropy naftowej i cen złota indeks powinien spadać. Jak zauważa Michael Hewson, wśród klientów przeprowadzających transakcje na kontrakcie CFD powiązanym z indeksem S&P 500 wciąż dominuje nastawienie niedźwiedzie, chociaż dominacja transakcji "sprzedaj" zmniejsza się. W chwili obecnej wskazania ilościowe wskazują na 60 proc. pozycji krótkiej (spadek o 6 punktów w stosunku do wtorkowych danych). W kategorii wartości, pozycje sprzedaży stanowią 59 proc. (zmiana o dwa punkty w dół).
Peter Garnry, dyrektor ds. strategii rynków akcji w Saxo Banku widzi dwie możliwości rozwoju wskaźnika zysku na akcję dla indeksu S&P 500. W pierwszym wyniesie on 108,61 USD, czyli o 28 proc. mniej od obecnych zysków. „Jeżeli przyjmiemy, że wskaźnik cena/zysk (C/Z) spadnie do 15 punktów — co jest uzasadnionym założeniem, zważywszy na poziom rentowności i poprzedni kryzys — indeks S&P 500 może spaść do 1 600 punktów".
Tymczasem porównanie z historycznymi danymi z czasów kryzysu roku 1929 można wyciągnąć wniosek, że podobnie jak ponad 90 lat temu nie ma szans na powrót do poprzednich poziomów. Pomiędzy 1925 a 1929 rokiem nastąpiła nagła eksplozja i hossa pokoleniowa. 3 września 1929 roku indeks DJIA zanotował maksimum w wysokości 381 punktów, po czym załamał się i ostatecznie minimum bessy wyniosło 41 punktów, Było to w lipcu 1932 roku. Spadek indeksu wyniósł 89 proc. Rekord z 1929 roku został pobity dopiero w roku 1954.