Rynek obligacji firm się ustabilizował. Okazji jest już zdecydowanie mniej – przyznają zarządzający.
Stabilni emitenci
NWAI DM podaje, że w kwietniu obligacje korporacyjne zachowały się podobnie jak główne indeksy akcji, czyli odrobiły część marcowych spadków. Obroty na Catalyst sięgnęły 211,61 mln zł, czyli były o 19,5 proc. mniejsze niż w marcu i o 11,7 proc. wyższe niż w kwietniu poprzedniego roku. Zdecydowanie lepsze są też wyniki funduszy obligacji korporacyjnych, lepiej wygląda także kwestia sprzedaży.
– W naszym funduszu obligacji korporacyjnych sytuacja się ustabilizowała, a w ostatnim czasie pojawiają się nawet wpłaty – twierdzi Piotr Zagała, zarządzający w BNP Paribas TFI. Jak dodaje, tego typu produktom sprzyjają dziś obniżki stóp procentowych (wiele obligacji ma wciąż wysoki kupon sprzed obniżki) i brak atrakcyjnej alternatywy wśród bezpiecznych produktów bankowych. – Jedynym czynnikiem, który mógłby dziś przemawiać przeciwko inwestycjom w fundusze obligacji korporacyjnych, byłoby pogorszenie kondycji emitentów. W naszym portfelu (ale też w większości portfeli konkurencji) nie ma jednak branż, które najmocniej są narażone na kłopoty w wyniku pandemii, jak turystyka, hotelarstwo, linie lotnicze – podkreśla zarządzający BNP Paribas TFI. Przypomina jednak, że część deweloperów związana jest z rynkiem condohoteli. – Głównymi emitentami są banki, które oczywiście odczują pogorszenie makro, ale nie są to firmy, którym groziłaby z tego powodu niewypłacalność – twierdzi Zagała.
Rynek Catalyst nie reprezentuje odpowiednio tego, co dzieje się na OTC, czyli w transakcjach między funduszami, natomiast największe ruchy na Catalyst dotyczyły papierów, które były sprzedawane wśród inwestorów detalicznych, czyli np. HB Reavis Holding, Echo Investment czy PCC Rokita. Warto wspomnieć o walorach Kruka, które w marcu na Catalyst zostały przecenione w zależności od serii nawet do około 80 proc. nominału. Wystarczyła jednak sama zapowiedź zarządu co do skupu obligacji, by notowania wróciły do około 96 proc. obecnie.