Od tego czasu, wraz ze stopniowym łagodzeniem ograniczeń, aktywność w gospodarce systematycznie rośnie. Do poziomu sprzed pandemii może jednak nie wrócić nawet do końca roku. W trzecim tygodniu kwietnia aktywność w polskiej gospodarce była o ponad 30 proc. niższa niż w pierwszym tygodniu grudnia. Obecnie jest mniej więcej o 20 proc. mniejsza niż w tamtym okresie. Przy tym relatywnie szybko odbudowuje się popyt konsumpcyjny, który jest o około 10 proc. poniżej poziomu z początku grudnia. Do takich wniosków prowadzi Pekao Tracker, wskaźnik opracowany przez ekonomistów z Banku Pekao, który w czasie rzeczywistym, dzień po dniu, mierzy temperaturę gospodarki. Pekao Tracker bazuje na czterech miarach aktywności w gospodarce: wykorzystaniu energii elektrycznej, liczbie wypadków drogowych, która jest przybliżeniem natężenia ruchu kołowego, płatnościach kartami konsumentów oraz wpływach na konta małych i średnich przedsiębiorstw. W dwóch ostatnich przypadkach Pekao korzysta z danych dotyczących transakcji swoich klientów, ale skorygowanych tak, aby były możliwie reprezentatywne dla całej gospodarki. – Ten kryzys jest bezprecedensowy, jeśli chodzi o tempo przebiegu. W ciągu tygodni w gospodarce dzieje się tyle, ile w normalnych czasach w kilka kwartałów. Statystyka publiczna nie jest przygotowana do mierzenia zmian aktywności ekonomicznej tak szybko, jak byśmy tego w obecnej sytuacji chcieli – tłumaczy swoją inicjatywę Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao. Zwraca uwagę na to, że dane dotyczące dynamiki PKB w II kwartale, czyli w okresie odmrażania gospodarki, poznamy w sierpniu, trzy miesiące po rozpoczęciu tego procesu. Pytlarczyk podkreśla, że użyteczność opracowanego przez jego zespół wskaźnika spadnie, gdy polska gospodarka wróci do normalności. – Jego zadaniem jest śledzenie tego, jak postępuje odbudowa aktywności ekonomicznej, a nie formułowanie precyzyjnych prognoz PKB czy innych wskaźników – dodaje. GS