Początek cieszącego się nie najlepszą opinią czerwca jest dla giełdowych graczy bardzo obiecujący. Choć wciąż nie brakuje powodów do obaw, to za optymizmem także przemawia sporo argumentów.
Byki wciąż w natarciu
Banki centralne oraz rządy nie ustają w aplikowaniu „załamanym" gospodarkom impulsów mających na celu szybkie przywrócenie ich do życia. Ponadto lekko poprawiające się miejscami dane makroekonomiczne sygnalizują, że najgorsze jest już za nami. Dotyczy to głównie Chin, ale także w Stanach Zjednoczonych pojawiają się sygnały skłaniające do lekkiego optymizmu. W stymulacji ostatnio przoduje nasz region. Kiedy Unia Europejska zdecydowała się na uruchomienie wartego łącznie 750 mld euro pakietu pomocy dla gospodarek, Europejski Bank Centralny zwiększył wartość „pandemicznego" programu zakupu aktywów o 600 mld euro. Nic więc dziwnego, że na europejskich giełdach zapanowała euforia. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia DAX skoczył aż o 8,6 proc., a od marcowego dołka oddalił się o imponujące 48 proc. Do całkowitego odrobienia wirusowych strat jeszcze sporo zostało, ale kierunek jest właściwy. Byki nie próżnowały także w Mediolanie, wyciągając tamtejszy indeks na prawie 8 proc. plus. W Paryżu zwyżka nie dociągnęła do pełnych 7 proc., ale niewiele brakowało, podobnie było na parkietach w Hiszpanii i Portugalii. Na tym tle skromnie wygląda sięgający 2,2 proc. wzrost S&P 500, ale i tak impet, z jakim indeks ten pokonał 3000 punktów, robi wrażenie. Aż o 3,5 proc. w górę poszedł Dow Jones, sugerując, że amerykański przemysł może wkrótce powrócić do formy. Słabo natomiast wypadł Nasdaq Composite, zwyżkując do czwartku jedynie o 1,3 proc. Zwyżkujące notowania ropy naftowej i słabnący dolar, a także optymistyczne dane z Chin, zdecydowanie pomagały rynkom wschodzącym. MSCI Emerging Markets rósł w trakcie pierwszych czterech sesji tygodnia o 5,7 proc.
Średnie spółki nabierają impetu
Ostatnie tygodnie to czas bardzo dobrych nastrojów na światowych giełdach. Warszawski parkiet tylko częściowo był w stanie tę sytuację wykorzystać. Szczególnie chodzi tu o segment blue chips. Ale dla właściwej oceny nie można ograniczać się do bardzo krótkiego horyzontu. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia WIG20 poszedł w górę jedynie o 3,7 proc., a więc o około połowę mniej niż DAX i znacznie mniej niż MSCI Emerging Markets. Warto przypomnieć, że ostatni tydzień maja był dla naszego flagowego indeksu znacznie bardziej udany, niż dla wspomnianych jego konkurentów. Jeśli więc obecna niemal 4-proc. zwyżka miałaby być powodem do zmartwienia, to wypadałoby sobie życzyć takich „kłopotów" jak najdłużej. Chcąc koniecznie utyskiwać, należałoby zwrócić uwagę na to, że zwyżce towarzyszyły wyraźnie mniejsze obroty, a bykom nie udało się wyprowadzić indeksu powyżej 1800 punktów. Co prawda podobne zastrzeżenia można też formułować pod adresem średnich firm, ale jednak mWIG40 zwyżkował do czwartku o prawie 6 proc. Nie pokonał on 3600 punktów, ale mocno odbił się od 3400 punktów, z którego pokonaniem miał kłopoty tydzień wcześniej. Do powrotu do stanu sprzed epidemicznego tąpnięcia indeksowi średniaków jeszcze sporo brakuje, ale jest on na dobrej drodze do osiągnięcia tego celu. O mały kroczek od niego znajduje się natomiast sWIG80, który do czwartku rósł o 4,3 proc., testując poziom 13 tys. punktów. Na razie się to nie udało, ale szanse byków są duże i być może zostaną wykorzystane już w najbliższych dniach. Miarkując proporcje, zachowanie wskaźnika naszych najmniejszych spółek jest najbliższe temu, co obserwujemy na Wall Street i we Frankfurcie, niż w przypadku WIG20.
Gwiazdą wśród największych firm naszego parkietu były zwyżkujące o ponad 40 proc. akcje CCC. Jedyną „cenotwórczą" informacją było ogłoszenie przez kontrolowaną przez Dariusza Miłka spółkę Ultro zamiaru dokooptowania do rady nadzorczej Henry McGoverna, założyciela AmrRestu Holding. Co prawda w niektórych regionach, wchodząc do restauracji, buty się raczej zdejmuje, ale może u nas będzie odwrotnie. Mówiąc poważnie, obecność sprawnego i majętnego menedżera w organie nadzoru może sygnalizować znaczące wsparcie dla spółki, zarówno kompetencyjne, jak i być może kapitałowe.
Trzeci tydzień z rzędu, choć z mniejszym już impetem, w górę szły też papiery LPP, zwyżkując o prawie 6,5 proc. Ta firma dodatkowych kompetencji ani kapitału nie potrzebuje, ale dobre wrażenie mogła zrobić na inwestorach informacja o twardych negocjacjach z operatorami centrów handlowych w sprawie wysokości czynszów. W efekcie WIG-odzież znalazł się w pierwszym tygodniu czerwca na drugiej pozycji wśród wskaźników branżowych, ze zwyżką przekraczającą 11 proc. Nieoczekiwanie liderem okazał się WIG-energia, który poszedł w górę aż o ponad 14 proc. Tym samym indeks wrócił do poziomu z lutego ubiegłego roku. Do czwartku akcje PGE podrożały o prawie 22 proc., papiery Tauronu poszły w górę o 13 proc., ale istotny wpływ na zachowanie indeksu miała też przekraczająca 16 proc. zwyżka notowań walorów Enei, po informacji o zgodnych z oczekiwaniami wynikach finansowych za I kwartał, ale przede wszystkim o tym, że do inwestycji w Ostrołęce przystąpi PKN Orlen.