Indeks MSCI Emergning Markets od dołka z marca odbił już o blisko 40 proc. Specjaliści twierdzą, że najlepsze prognozy mają przez sobą akcje z Chin. Z drugiej strony unikać należy spółek z Brazylii, która wciąż nie uporała się z pandemią koronawirusa.
Dobre perspektywy w Azji
Indeks rynków wschodzących MSCI od szczytu w lutym spadł w zaledwie miesiąc o 34 proc. W czasie paniki, jaką wywołał koronawirus na globalnych rynkach finansowych, kapitał masowo odpływał z rynków rozwijających się do aktywów uznawanych za bezpieczną przystań.
Indeks rynków wschodzących odrobił już większość strat poniesionych w wyniku marcowej paniki, kiedy jego notowania od szczytu do dołka spadły o blisko 40 proc. Obecnie MSCI Emerging Markets znajduje się 5 proc. poniżej poziomu, od jakiego rozpoczął 2020 r. Aktualnie indeks oscyluje w okolicach 1050 pkt, jest najwyżej od końca lutego. dos
Od dołka z marca indeks wzrósł już jednak o ponad 40 proc. i obecnie 7 proc. dzieli go od powrotu do szczytu sprzed pandemii. W niedawnym raporcie analitycy z Goldman Sachs stwierdzili, że są bardzo pozytywnie nastawieni do rynków wschodzących pod względem fundamentalnym. Z kolei stratedzy z Citi zalecają przeważenie (overweight) akcji z rynków wschodzących w globalnych portfelach.
Motorem napędowym odbicia w gronie rynków rozwijających się są Chiny. Państwo Środka było epicentrum wybuchu pandemii koronawirusa i jako pierwsze musiało zmierzyć się z chorobą. Wygląda jednak na to, że Pekin poradził sobie lepiej niż gospodarki rozwinięte, jak np. USA czy Włochy. Pozytywne dane gospodarcze dają paliwo do zwyżek chińskich indeksów. Shanghai Composite w środę wzrósł o 1,7 proc. i była to jego szósta wzrostowa sesja z rzędu, mimo że indeksy w USA i Europie dzień wcześniej świeciły na czerwono.