Po dwóch tygodniach poprawy sytuacji w ostatnich dniach na giełdy powrócił niepokój, choć jego rozkład i nasilenie było zdecydowanie nierównomierne.
W Europie coraz groźniej
Najmocniej ucierpiały główne parkiety europejskie. Na naszym kontynencie najwięcej jest bowiem powodów do zmartwień. Wirus atakuje bezlitośnie, powracają pandemiczne obostrzenia, Wielka Brytania nie chce się dogadać z Unią Europejską, odwleka się w czasie wdrażanie pakietu mającego wspomóc europejskie gospodarki. Nic więc dziwnego, że w tych warunkach indeks we Frankfurcie zniżkował o prawie 3 proc., wracając poniżej 13 tys. pkt. Choć momentami bywało jeszcze gorzej i dochodziło do testowania technicznego wsparcia, to jednak na razie trudno mówić o radykalnej zmianie tendencji. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na najbliższe tygodnie zdaje się być kontynuacja trendu bocznego, o ile nie dojdzie do bardziej dramatycznych wydarzeń. „Tylko" o 1,7 proc. w dół szedł do czwartku indeks giełdy paryskiej, a londyński FTSE 250 zwyżkował o symbolicznych kilka dziesiątych procent.
Spadki dominowały na Wall Street. S&P 500 i Dow Jones do czwartku traciły po niecałe 0,9 proc., a Nasdaq Composite 1,4 proc. Amerykanie chyba powoli zaczynają mieć dość przepychanek między republikanami i demokratami w kwestii kolejnego programu stymulacji gospodarki, a także wykazują większą nerwowość wraz ze zbliżaniem się terminu wyborów prezydenta USA. Mniejszą rolę wydają się odgrywać publikowane właśnie raporty finansowe amerykańskich firm, choć w dłuższym horyzoncie ten czynnik wydaje się mieć największe znaczenia dla decyzji inwestycyjnych. Wyniki pokazywane w większości raportów są lepsze niż przed rokiem i wyższe od spodziewanych przez analityków. Euforii jednak z tego powodu nie widać.
Osłabienie dolara wspierało indeksy rynków wschodzących. MSCI Emerging Markets szedł do czwartku w górę o ponad 1 proc. Co ciekawe, udało się to mimo sięgającego 1,5 proc. spadku indeksu w Szanghaju. Większość indeksów giełd azjatyckich jednak zyskiwała, mocno w górę szły wskaźniki parkietów Ameryki Południowej oraz spora część europejskich indeksów wschodzących.
Warszawa spada nieco wolniej
Większość głównych indeksów naszego parkietu w ostatnich dniach kontynuowała spadkową tendencję, ale na tle wskaźników światowych wypadała nieco lepiej. Wyjątkiem był lekko zwyżkujący sWIG80. Indeks największych firm zniżkował do czwartku o 0,8 proc. To niewiele, jeśli porównać z prawie 3-proc. spadkiem wskaźnika we Frankfurcie, czy 1,5-proc. przeceną na Wall Street, ale na tle sięgającego prawie 1 proc. wzrostu MSCI Emerging Markets już tak wesoło nie jest.